Upublicznienie listy płac słupskiego magistratu było legalne? Jest odpowiedź GIODO
Prezydent Słupska Robert Biedroń nie złamał prawa publikując listę płac pracowników magistratu. - Niejednokrotnie dochodzi do sytuacji, że udostępnienie informacji publicznej o wysokości wynagrodzenia na określonym stanowisku wprost wskazuje na konkretną osobę fizyczną - ocenia Małgorzata Kałużyńska-Jasak z Biura GIODO.
- Wprawdzie prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu m.in. ze względu na prywatność osoby fizycznej lub tajemnicę przedsiębiorcy, ale ograniczenie to nie dotyczy informacji o osobach pełniących funkcje publiczne lub mających związek z pełnieniem tych funkcji, w tym o warunkach powierzenia i wykonywania funkcji, oraz przypadku, gdy osoba fizyczna lub przedsiębiorca rezygnują z przysługującego im prawa - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Małgorzata Kałużyńska-Jasak z Biura Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.
Czego dotyczył problem? W listopadzie prezydent Słupska Robert Biedroń opublikował na stronach urzędu miejskiego informacje dotyczące zarobków urzędników oraz technicznych pracowników magistratu. Dane te pozwalały na identyfikację zarobków poszczególnych osób. Począwszy od dyrektorów poszczególnych wydziałów aż do zarobków sprzątaczek. Decyzja ta była mocno krytykowana przez opozycję, która sugerowała, że mogło dojść do naruszenia prawa.
- Zawsze w takich wypadkach konieczne jest dokonanie oceny, na ile upublicznienie wiadomości o indywidualnej wysokości wynagrodzeń jest niezbędne z punktu widzenia transparentności życia publicznego i ma znaczenie dla funkcjonowania organu. Niemniej jednak w każdym przypadku o udostępnieniu żądanych informacji, w określonym stanie faktycznym i prawnym, rozstrzyga podmiot, w którego dyspozycji informacje te się znajdują. Wyłącznie w jego gestii pozostaje ocena, czy określone informacje mieszczą się w zakresie pojęcia informacji publicznej i czy ich udostępnienie na gruncie przepisów powołanej wyżej ustawy jest prawnie dopuszczalne - dodaje Kałużyńska-Jasak.
Jak podkreślają urzędnicy przepisy regulują również, czyje zarobki muszą być z definicji jawne. Prawo nakłada taki obowiązek na osoby pełniące funkcję m.in. radnego, wójta, burmistrza, prezydenta, członka zarządu powiatu czy województwa, oraz skarbników gminy, powiatu i województwa.
Na początku listopada prezydent Słupska, Robert Biedroń, ujawnił listę płac. Wynikało z niej, że rekordzista otrzymuje co miesiąc ponad 10 tys. zł. Sprzątaczka zaś 1,7 tys. - Nie wiadomo, za co przyznawane są dodatki - uważa Robert Kujawski, radny PiS.
- Mieszkańcy w drodze dostępu do informacji publicznej starają się takie informacje uzyskiwać, muszą przechodzić drogę sądową. Ponieważ nasze zarobki są finansowane z budżetu mieszkańców powinny być jawne i ogólnodostępne - mówi Robert Biedroń, prezydent Słupska.
Publikacja danych dotyczących zarobków pracowników magistratu - urzędników oraz obsługi była efektem wniosku złożonego przez jednego z mieszkańców miasta. Z zestawienia wynikało między innymi, że w urzędzie pracuje prawie 360 osób. Ich uposażenie waha się od 10 tys. zł - w wypadku Dyrektora Biura Prezydenta Miasta do 1,7 tys. - w wypadku sprzątaczki. Duże rozbieżności występują również między osobami zatrudnionymi na podobnych stanowiskach. Mocno krytykowała to lokalna opozycja.
- Mam duże wątpliwości co do danych ujawnionych przez prezydenta Słupska. Są one na tyle szczegółowe, że pozwalają na identyfikację konkretnych urzędników oraz określenie sposobu zatrudnienia - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską Robert Kujawski, wiceprzewodniczący Komisja Finansów Rady Miasta Słupsk. - Dodatkowo uderza rozwarstwienie płac. Dyrektor Biura Prezydenta zarabia prawie dwa razy więcej niż najniżej uposażony dyrektor innego działu - podkreślał radny.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .