Trójmiasto walczy o puby, kluby i kawiarnie
Władze Gdańska nie zgadzają się by wspólnoty mieszkaniowe decydowały co może działać na Głównym Mieście, a co nie. Chcą pomóc restauratorom w walkach o koncesje na alkohol. Orężem w tej walce ma być skarga to Trybunału Konstytucyjnego. Gmina zaskarży niektóre zapisy ustawy o wychowaniu w trzeźwości.
Serce Gdańska musi ożyć - podkreśla mecenas Grażyna Niemczyńska-Plichta, która w imieniu gminy zajmuje się sprawą. A nie jest to możliwe z powodu nieprzychylności wspólnot do restauratorów. Kością niezgody jest ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, a konkretnie art. 18 pkt. 6, ust. 3 tej ustawy. Mówi on, że "do wniosku o wydanie zezwolenia na sprzedaż alkoholu należy dołączyć m.in. pisemną zgodę właściciela, użytkownika, zarządcy lub administratora budynku".
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że za wyrażanie takiej zgody wspólnoty żądają od restauratorów remontów elewacji, klatek schodowych, czy innych nakładów materialnych a nawet pieniężnych - podkreśla Maciej Lisicki, wiceprezydent Gdańska ds. gospodarki komunalnej. Chcemy te działania ukrócić.
Ukrócić, czyli zmienić prawo. By się tak stało gdańscy urzędnicy zdecydowali się na trzy niezależne ścieżki. Poprosili o interwencję Unię Metropolii Polskich. Chcą skierować skargę do Trybunału Konstytucyjnego, a niezależnie od tego dążą do stwierdzenia niewykonalności przepisu z ustawy o "trzeźwości" .
Przepis ten jest bowiem sprzeczny z ustawą o własności lokali. Ustawa ta reguluje działania wspólnoty w stosunku do części wspólnych budynku. Lokale użytkowe do nich nie należą - są odrębną własnością. Interpretując przepisy w ten sposób można domniemywać, że podejmowanie uchwał wspólnotowych w kwestii koncesji na alkohol jest zbędne - wyjaśnia Lisicki.
Restauratorzy całym sercem popierają działania gminy.
Tak naprawdę jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę naszych sąsiadów. Mogą oni w każdej chwili sprawić, że lokal przestanie istnieć. Dlatego uginamy się pod ich żądaniami- usłyszeliśmy od właściciela jednego z lokali przy ul. Długiej. Cieszymy się, że Gdańsk postanowił zadbać o to, by Główne Miasto mogło żyć także nocą.
Sopot pod działaniami Gdańska podpisuje się obiema rękami.
My też mamy podobne problemy - przyznaje Paweł Orłowski, wiceprezydent kurortu. Co prawda mają one mniejszą skalę, ale wynika to chyba z tego, że nasi mieszkańcy mają świadomość, że miasto żyje z turystów. A jeśli żyjemy z turystów, musimy im stworzyć dogodne warunki, by mogli się bawić czy napić się piwa.
Wiceprezydent kurortu twierdzi, że w przepisach prawa jest także wiele innych sprzeczności, np. to że z jednej strony ograniczają one prawo własności (w przypadku decyzji o rodzaju prowadzonej działalności), a z drugiej nie wyposażają gminy w narzędzia typu ustalenie konkretnych godzin w których alkohol mógłby być sprzedawany.
Kraków wygrał w sądzie Gdy wspólnota mieszkaniowa nie udziela zgody na działalność w lokalu należącym do gminy, ta nie zważając na opór idzie do sądu. 26 października 2005 tamtejszy sąd uchylił niekorzystną dla gminy uchwałę wspólnoty i koncesja na alkohol mogła zostać wydana. Gmina w zamian za "uciążliwość" zobowiązana jest zapłacić dodatkową opłatę. Jest to zwyczajowo od 50 gr do 1,50 zł za metr kwadratowy powierzchni lokalu użytkowego. Dzięki temu wyrokowi starówka w Krakowie "lokalami stoi". A problem oporu wspólnot stał się marginalny.
Magdalena Rusakiewicz