Proces w sprawie Magdaleny Adamowicz. Strony wygłosiły mowy końcowe
W Sądzie Rejonowym Gdańsk-Południe odbyła się we wtorek kolejna rozprawa w sprawie przeciwko Magdalenie Adamowicz. Prokuratura oskarża europosłankę o nieprawidłowości w zeznaniach podatkowych. - Otrzymywanie darowizn od dziadków nie jest w Polsce nielegalne - przekonywał obrońca polityk podczas wygłaszania mów końcowych.
Przypomnijmy: prokuratura zarzuciła Magdalenie Adamowicz błędne rozliczanie podatku za najem mieszkań oraz ukrywanie dochodów. Według śledczych, miała się tego dopuścić wraz z mężem Pawłem Adamowiczem.
Europosłanka w zeznaniach podatkowych za lata 2011-2012 miała także zataić odpowiednio prawie 300 tys. zł i 100 tys. zł dochodów. Prokuratura zarzuca jej również nierozliczenie dochodów z wynajmu mieszkań, jako prowadzonego w warunkach pozarolniczej działalności gospodarczej. Według śledczych, uszczuplenie podatku wyniosło prawie 120 tys. zł. Oskarżona nie przyznaje się do winy.
Adamowicz przed sądem. Obrona odpiera zarzuty
Do ostatniej rozprawy w sprawie Adamowicz doszło 18 maja. Sąd postanowił wówczas odrzucić większość wniosków dowodowych obrony oraz prokuratora i zamknął przewód sądowy. We wtorek, 24 maja, wygłoszono mowy końcowe.
- Oskarżona oczekiwała, że prokuratura przeprosi ją za przedstawienie jej zarzutów. Nie będę przepraszał oskarżonej, ponieważ akt oskarżenia to akt oskarżenia - rozpoczął prokurator, którego cytuje "Dziennik Bałtycki".
Przemówienie oskarżyciela posiłkowego w pewnym momencie przerwała prowadząca sprawę sędzia Julia Kuciel, która wskazała, że "to nie są mowy polityczne". - Proszę odnieść się do zarzutów stawianych oskarżonej - apelowała sędzia.
Zobacz też: Taki będzie kolejny rząd? Czarzasty wymienia skład przyszłej koalicji
Wyrok w sprawie Adamowicz zostanie wygłoszony 1 czerwca
W trakcie swojej mowy prokurator podkreślił też, że oskarżona zmieniała wersję swoich zeznań, twierdząc najpierw, że kwota ponad 320 tysięcy złotych miała pochodzić z darowizny, po czym ostatecznie wycofała się z tego oświadczenia.
Prokurator wniósł następnie o karę łączną dla oskarżonej w wysokości 300 stawek dziennych po 1000 zł każda, co łącznie określa karę grzywny w wysokości 300 tysięcy złotych - relacjonuje "Dziennik Bałtycki".
Na zarzuty odpowiedziała obrona Magdaleny Adamowicz. W jej ocenie bez ustalenia źródła pochodzenia przychodu nie jest możliwe ustalenie, czy doszło do uszczuplenia podatku. Zaznaczono, że nie ma dowodu, który potwierdzałby, że oskarżona dokonywała operacji bankowych.
- Otrzymywanie darowizn od dziadków nie jest w Polsce nielegalne - mówił obrońca, wnosząc o uniewinnienie europosłanki. Zauważył też, że środki były wpłacane na polskie konta, do których dostęp miały wszystkie organy kontroli.
Po mowach końcowych sędzia Kuciel przekazała, że wyrok w sprawie Magdaleny Adamowicz zostanie ogłoszony 1 czerwca.
Źródło: "Dziennik Bałtycki"
Przeczytaj również: