Prezydent Sopotu chce mieć spokojną kampanię
O wyłączanie muzyki po godz. 22.00 w ogródkach gastronomicznych, wykonanie wyciszenia ścian i instalowanie klimatyzacji zwrócił się do właścicieli i najemców sopockich lokali prezydent Jacek Karnowski. Listy w tej sprawie zostały rozesłane do gastronomików w ostatnich dniach.
Karnowski w wysłanym liście podkreślił jednocześnie, by "przedsiębiorcy dostosowali się do tych zaleceń, tak by spór między mieszkańcami a nimi nie był wykorzystywany instrumentalnie w toku kampanii wyborczej".
Mieszkańcy ulicy Bema i Pułaskiego, które sąsiadują z Monciakiem, zamierzają pozwać prezydenta Sopotu do sądu, bo - ich zdaniem - nie wypełnia swoich obowiązków, do których należy egzekwowanie porządku w mieście. Chodzi głównie o niedopilnowanie przez władze miasta tego, by lokale gastronomiczne były zamykane zgodnie z lokalnym prawem i o to, że w centrum miasta nagminnie łamana jest cisza nocna. O tej sprawie pisaliśmy na naszych łamach przed dwoma tygodniami.
Prezydent Karnowski uznał, że to początek kampanii wyborczej, gdyż jeden z mieszkańców to... znajomy byłego już wiceprezydenta Wojciecha Fułka. Fułek, podobnie jak Karnowski, startuje w jesiennych wyborach na urząd prezydenta Sopotu. W piątek z kolei opisywaliśmy sytuację mieszkańców ul. Boh. Monte Cassino i Haffnera, którzy "sąsiadują" z Krzywym Domkiem, w którym obecnie działają aż trzy kluby. Mieszkańcy narzekają na zbyt głośną muzykę, która nie daje im spać i podkreślają, że na właścicieli i menedżerów nie działają już ani ich prośby o jej ściszenie, ani nawet interwencje policji. Mieszkańcy czują się bezsilni i coraz częściej zastanawiają się nad przeprowadzką.
- Tylko nie rozumiem, dlaczego muszę się przenosić przez dyskoteki? Mieszkam tu od ponad 60 lat i nigdy wcześniej nie mieliśmy z hałasem tak dużego problemu - denerwuje się pan Rajmund, mieszkaniec ul. Boh. Monte Cassino.
Dlaczego urzędnicy zgodzili się zatem na działalność tych klubów? - Zarządcą Krzywego Domku jest prywatna firma. Uchwalony plan miejscowy dopuszcza w tym miejscu usługi, dlatego też miasto nie ma instrumentów prawnych, aby zabronić powstawania tam dyskotek - tłumaczy Anna Dyksińska z biura prezydenta Sopotu. - W dobie swobody gospodarczej prezydent nie może również narzucić właścicielowi danego obiektu, jaki profil działalności ma on prowadzić.
List prezydenta to jednak nie obowiązujące prawo, mieszkańcy wątpią więc w jego skuteczność.
- Dajmy szansę gastronomikom na zapoznanie się z nim i podjęcie stosownych działań - podkreśla Anna Dyksińska.