Pożar tczewskiego domu towarowego nie był dziełem przypadku?
• Pożar tczewskiego domu handlowego to nie przypadek?
• Na miejscu znaleziono ślady substancji łatwopalnych
• Policja: obecnie nie wykluczamy żadnej z hipotez
24.02.2016 | aktual.: 25.02.2016 14:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Policjanci na miejscu zabezpieczyli ślady substancji łatwopalnych. Cały czas prowadzone jest śledztwo w sprawie przyczyn pożaru. Do pojawienia się ognia mogło przyczynić się wiele rzeczy - zmęczenie materiału, zwarcie instalacji elektrycznej lub w efekcie celowego działania. Obecnie nie wykluczamy żadnej z hipotez. Wszystkie będą przez nas weryfikowane - informuje Wirtualną Polskę st. asp. Dawid Krajewski, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Tczewie.
Tczewskie centrum handlowe Retman spłonęło krótko przed godziną 4.00 w ostatni piątek. W efekcie pożaru spaliło się pierwsze piętro domu handlowego, a dach budynku uległ zawaleniu. W akcji gaśniczej brało udział 16 wozów straży pożarnej. Nikt nie został poszkodowany. Straty wyceniono na 8 mln zł.
- Cały czas czekamy na ekspertyzę biegłego, który jeszcze raz musi udać się na miejsce pożaru, a będzie to możliwe, dopiero kiedy zezwoli inspektor nadzoru budowlanego. Budynek grozi zawaleniem - informuje prok. Ewa Ziębka, szefowa Prokuratury Rejonowej w Tczewie.
Jedną ze wskazywanych przez lokalne media jest wątek celowego podpalenia. Miałoby do niego dojść w efekcie porachunków pomiędzy kibicami. Jeden z lokali usługowych mieszczących się w centrum handlowym zmienił niedawno właściciela. Miało to się nie spodobać lokalnym sympatykom Arki Gdynia.
Jak wynika z danych Państwowej Straży Pożarnej, umyślne podłożenie ognia doprowadziło do 36 proc. wszystkich zarejestrowanych pożarów w kraju. Wady instalacji lub urządzeń elektrycznych to druga najpoważniejsza przyczyna wyjazdów strażaków. Tylko w ubiegłym roku zwarcia były przyczyną 22 proc. akcji gaśniczych.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .