Po Gdańsku jeździ jeden z najstarszych tramwajów w Polsce. "Jedną ręką hamuję, drugą zakręcam"
Awarie, ogrzewanie przez hamowanie czy rozłączanie silników to tylko niektóre atrakcje towarzyszące gdańskim motorniczym obsługującym prawie 90-letni tramwaj Bergman. Zabytek kursuje obecnie okazjonalnie, ale nadal wzbudza duże zainteresowanie.
Do tramwaju wchodzę po trzech stromych stopniach. Cofam się o 90 lat do Wolnego Miasta Gdańska. Podłoga, siedzenia oraz ścianki wykonane są w całości z drewna. Przestrzeń długa na ponad 9 metrów i szeroka na dwa metry pomieścić może 30 pasażerów. Nie ma żadnych kasowników ani pleksi oddzielającej kierującego od pasażerów. Motorniczy ciągnie za sznur podczepiony do sufitu. Rozlega się dzwonek. Szarpie, ale jedziemy.
- Bergman ma dwie grupy silników. Jeżeli jedna ulegnie awarii przełączam nastawnikiem. Uszkodzone silniki odłączam, aby nie robiły zwarcia. Wtedy pojazd mógłby się zablokować. Jeżeli jest coś ze sterowaniem, nastawnikiem to już musi drugi tramwaj podjechać, sprzęgnąć i przepychać do zajezdni - mówi Wirtualnej Polsce Zbigniew Trafny, tramwajarz z 20-letnim stażem.
Na dworze panuje temperatura w okolicach zera. Wewnątrz równie zimo. Na pytanie o ogrzewanie mój rozmówca się uśmiecha. Tłumaczy mi, że wraz z jazdą będzie coraz cieplej. Ogrzewanie ma charakter oporowy. Wraz z nagrzewaniem się hamulców, temperatura będzie wzrastać. Latem wnętrze jest chłodzone za pomocą otwieranych przepustów powietrza.
- Trzeba bardzo uważać przy podjeżdżaniu do skrzyżowań i innych obiektów. Wszystkie inne egzemplarze mają tzw. hamulec szynowy z elektromagnesem. Dlatego hamowanie tutaj wymaga sporych umiejętności - jedną ręką hamuję, drugą zakręcam, a dodatkowo można jeszcze posypać piaskiem po szynach, aby zwiększyć tarcie. Potrzeba więcej koncentracji i bardziej przewidywać - informuje Trafny.
Kiedy "Bergmany" pojawiły się w Gdańsku? Przełomową datą dla gdańskiej komunikacji był rok 1927, gdy otwarto nową, liczącą 5,7 km trasę od Bramy Żuławskiej, przez Przeróbkę do Stogów. Budowa torowiska trwała zaskakująco krótko - 3,5 miesiąca. Było to możliwe, dzięki wcześniejszym przygotowaniom, np. wyrównaniu terenu. Wówczas też przedsiębiorstwo komunikacyjne otrzymało 24 tramwaje oraz dziesięć wagonów doczepnych. Nowa trasa w całości obsługiwana była przez "Bergmany", stąd wzięła się ich potoczna nazwa - Hebudery (Hebude - niem. Stogi).
Tramwaje wykonane przez Gdańską Fabrykę Wagonów służyły miastu przez ponad 40 lat. Dzięki staraniom sympatyków miejskiej komunikacji, pojazd został wyremontowany i ponownie w 2004 roku wrócił do służby. Obecnie jeździ okazjonalnie - podczas świąt i uroczystości. Jednak pracownicy ZTM cały czas dbają o jego stan techniczny. Prawie 90-letnia maszyna nadal potrafi zaskoczyć motorniczych.
- Miałem kiedyś taką sytuację, że wiozłem tym tramwajem parę młodą wraz gośćmi do ślubu i zepsuł się jadący przed nami tramwaj. Nie mógł zjechać i myśmy go spychali. Udało się i wszyscy byli zadowoleni. Robili sobie nawet zdjęcia pamiątkowe - wspomina Trafny.
Krótki zgrzyt. Ostre hamowanie. Rozlegają się dwa dzwonki. Motorniczy krzyczy "Brama Wyżynna". Otwierają się drzwi. Wysiadam. Znowu jestem w XXI wieku.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .