Po gdańskiej kradzieży stulecia
Karta magnetyczna to nie jedyne zabezpieczenie depozytu Międzynarodowych Targów Gdańskich, w którego posiadanie wszedł złodziej wartych półtora miliona dolarów brylantów.
21.03.2007 | aktual.: 21.03.2007 09:22
Udało nam się ustalić, że poszukiwany przez policję mężczyzna znał także specjalny kod elektroniczny, przyznawany przez organizatorów Amberif 2007 każdemu z wystawców pozostawiających w depozycie biżuterię. Takie zabezpieczenia można pokonać, jednak złamanie kodu zajmuje sporo czasu. Pamiętajmy, że diamenty zniknęły już rankiem drugiego dnia targów. Kradzież musiała być przygotowana wcześniej - mówi nasz informator.
Andrzej Spiker, prezes MTG potwierdza, że zabezpieczeniem depozytu nie była tylko karta magnetyczna. Depozyt był chroniony wielostopniowo, a złodziej wszedł w posiadanie kompletu uprawnień. Więcej nie mogę powiedzieć dla dobra śledztwa - wyjaśnia organizator tegorocznych targów jubilerskich Amberif.
Policjanci ze specjalnej grupy zajmującej się wyjaśnieniem okoliczności kradzieży stulecia w Gdańsku na razie nie trafili na nowy ślad złodzieja diamentów. Dysponują jedynie jego rysopisem i portretem pamięciowym, a także odnalezioną w Rumi torbą, w której przechowywane były kamienie. Najprawdopodobniej mężczyzna jest już poza granicami Polski.
Maciej Pawlikowski