Plaga dzików w Gdyni
Dziki znowu pojawiły się na gdyńskich ulicach. Szukając pożywienia, niszczą kwiaty i wywracają niezabezpieczone śmietniki. Władze miasta uważają, że nie otrzymują wystarczającej pomocy od leśników.
Dziki przychodzą do miast za sprawą ludzi, a dokładnie resztek żywności, które mogą wygrzebać ze śmietnika lub dostać bezpośrednio od ludzi. W związku z tym gdyński magistrat prowadzi co roku akcję informacyjną. Mieszkańcy, którzy nie zabezpieczają dobrowolnie śmietników i pergoli są karani mandatami.
Natarczywe zwierzęta nie pozwalają o sobie zapomnieć. Pod koniec marca wystraszyły gdyniankę podczas spaceru z dzieckiem. Grupa dzików wyrażała zainteresowanie dziecięcym wózkiem. Zestresowana matka zaczęła tupać i krzyczeć, ale nie przyniosło to żadnego rezultatu. Ostatecznie kobieta wzięła dziecko na ręce i wbiegła do klatki jednego z bloków. Zwierzęta obwąchały wózek i poszły dalej. Jak więc zachowywać się wobec dzikich zwierząt?
- Zalecenia postępowania wobec dzików to kilka prostych zasad. Nie powinno się ich drażnić. Należy zabezpieczać śmietniki i nie dokarmiać. Jeżeli zaś staniemy oko w oko ze zwierzęciem to niewskazane jest agresywne zachowanie. Krzyk raczej zdenerwuje zwierzę niż odstraszy – mówi Wirtualnej Polsce Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik prasowy gdyńskiej straży miejskiej.
Według gdyńskich samorządowców sprawę utrudniają niewystarczające działania gdańskiego nadleśnictwa. Głównym problem są różnice w szacunkach populacji zwierząt. Leśnicy szacują, że w całym Ośrodku Hodowli Zwierząt jest ok. 150 sztuk dzików.
- Potwierdzeniem błędnej inwentaryzacji jest fakt, że od października do końca lipca z Gdyni odłowiono i wywieziono ponad 322 dzików, w tym 48 loch przed wyproszeniem - mówi Zdzisław Kobyliński, naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego i ochrony ludności Urzędu Miasta Gdyni.
Urzędnicy miejscy uważają również, że wędrówki zwierząt są efektem braku odpowiedniego dokarmiania zwierzyny. Sprawę mogłyby rozwiązać pasy zaporowe. Są to obszary obsiane lub obsadzone roślinami stanowiącymi pokarm dla zwierzyny leśnej. Ich celem jest powstrzymanie zwierzyny od wyrządzania szkód na polach.
Z tymi argumentami nie zgadzają się leśnicy. Jak wyjaśnia Michał Grabowski z Nadleśnictwa Gdańsk liczenie dzików było przygotowane wraz z naukowcami z Poznania i zostało rzetelnie przeprowadzone. Dokarmianie zwierzyny leśnej jest zaś praktykowane podczas bardzo srogich zim, gdy brakuje pożywienia.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .