Młodzież nie ma pojęcia o swojej seksualności. "To efekt tabu"
Coraz więcej dzieci trafia do seksuologa. Tylko 11 proc. uczniów deklaruje, że wiedzę o seksie czerpie ze szkoły. W większości źródłem informacji są media oraz koledzy. - To efekt tabu. Rodzice boją się rozmawiać z dziećmi, a dzieci nie chcą pytać - uważa Wojciech Mróz, psycholog.
28.11.2015 | aktual.: 28.11.2015 19:47
- Kiedyś przyłapałam mojego 10-letniego syna na oglądaniu pornografii w internecie. Byłam zszokowana. Sama poczytałam w internecie, czy to normalne i poszłam z Wojtkiem do seksuologa. Okazało się, że robił to przez ciekawość. Nam pomogła szczera rozmowa we troje - ja, syn i lekarz - mówi Wirtualnej Polsce pani Iwona, mama 10-letniego Wojtka. - Wyjaśniliśmy sobie czym jest pornografia, co jest w niej dobrego i co złego oraz dlaczego syn nie powinien wchodzić na tego typu strony - dodaje matka.
Dlaczego dzieci sięgają po pornografię? Głównie przez brak edukacji. Jak wskazują badania "Federacji na rzecz Kobiet" tylko 11 proc. badanych uczniów czerpie wiedzę o swojej seksualności od nauczycieli, 5,2 proc. - od katechetów, resztę z mediów oraz od rówieśników. W efekcie wiele osób w sposób nieświadomy ryzykuje, szukając informacji poprzez doświadczenia osobiste. Jednym z nich jest właśnie pornografia.
- To nic dziwnego, że 12- czy 13-latkowie sięgają po pornografię w internecie. Warunki życia są coraz lepsze, dzięki czemu dzieci szybciej się rozwijają. W konsekwencji zaś zaczynają szybciej dojrzewać. Dawniej nie był internetu i związanych z tym problemów. Kluczem jest jednak rzetelna rozmowa z dzieckiem - mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Mróz, psycholog.
Jak zauważa psycholog, jeżeli przyłapiemy dziecko na oglądaniu pornografii to należy z nim szczerze o tym porozmawiać. - Tego typu obrazy to przecież przesadnie pokazane zachowania, które mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Warto taką rozmowę przeprowadzić, aby dziecko mogło później uniknąć rozczarowań - tłumaczy Mróz.
Na podobny problem zwrócili uwagę w swoim raporcie edukatorzy grupy "Ponton". Polskim uczniom brakuje przede wszystkim wiedzy. I to tej podstawowej. Edukatorzy podkreślają, że nasila się tzw. paranoja ciążowa. Wątpliwości co do zajścia w ciążę zgłaszały dziewczęta, które nigdy nie miały kontaktów seksualnych i "odkrywały" u siebie objawy ciąży po lekturze forów internetowych, a także takie, które przytulały się ze swoim chłopakiem w ubraniu. Niestety, ale duży wpływ na to ma jakość czterech dopuszczonych przez ministerstwo podręczników wychowania do życia w rodzinie.
- To szalenie niepokojące, co wmawiamy młodzieży. W podręcznikach nie ma wiedzy, tylko jest światopogląd - mówi dr Maria Pawłowska z grupy "Ponton", wykładowczyni PAN. - Autorzy nie dają uczniom narzędzi do podejmowania samodzielnych decyzji, tylko przekazują jedynie słuszny, zalecany przez Kościół pogląd na seksualność. To nie jest coś, co powinno się dziać w świeckich szkołach, w jedynych dopuszczonych do użytku podręcznikach - tłumaczy Pawłowska.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .