Kurski zarzuca PO manipulowanie sondażami
Politycy PiS zarzucili PO powiązania z Pracownią Badań Społecznych w Warszawie. Według nich, PBS nagminnie "myli się" w badaniach na korzyść PO.
Jako przykład poseł Jacek Kurski podał nierzetelny - jego zdaniem - sondaż zamówiony przez władze Gdańska z PO w sprawie Guentera Grassa. PO i PBS uważają zarzuty za absurdalne. Burzę wywołała informacja, że prezes PBS Krzysztof Koczurowski uczestniczył w posiedzeniu sztabu kandydatki PO na prezydenta Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.
- Jakim prawem PO w Gdańsku za publiczne pieniądze zleciło tendencyjny sondaż, udając później jeszcze Urząd Miasta? - pytał gdański poseł Kurski. W badaniu, dotyczącym służby w Waffen-SS Guentera Grassa i kwestii zrzeczenia się przez niego honorowego obywatelstwa miasta, użyte zostało pytanie ze słowami, których Kurski wprost nie powiedział.
- PBS to jedna z trzech najbardziej renomowanych pracowni badawczych w Polsce, a badanie było tak tanie, że nie mieściło się w procedurze przetargowej- replikował w czwartek prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Zarzuty Kurskiego odrzuca też PBS. Później okazało się, że Kurski wczoraj tak spieszył się na samolot do Warszawy, że swój samochód zostawił w niedozwolonym miejscu na chodniku przed gdańskim lotniskiem.
Wcześniej - przed przeprowadzeniem sondażu przez PO - o zrzeczenie się obywatelstwa Gdańska do Guentera Grassa apelował Kurski. W sondażu jednak zapytano, czy Rada Miasta powinna odbierać tytuł jak postuluje to poseł PiS. Wynik: ponad 72% badanych przeciw, ok. 20% za.
- Sondaż był totalnie zmanipulowany, PBS już wcześniej kosmicznie myliło się na korzyść PO- grzmiał Kurski. I atakował: - Jakim prawem PO w Gdańsku za publiczne pieniądze zleciło tendencyjny sondaż udając później jeszcze Urząd Miejski. Prezydent Gdańska odpierał zarzuty. Według niego przetagr na sondaż nie wchodził w grę. Te organizuje się jeśli wartość zamówienia przekracza 6 tys. euro, a badanie kosztowało 9 tys. zł. - PBS to jedna z trzech najlepszych w kraju pracowni, jest z Sopotu więc jest naturalnym, że tam zamawiamy badanie- twierdzi Adamowicz. - Władze miasta badają nastroje mieszkańców regularnie od 1995 r. A sprawa Guentera Grassa była ważna i chcieliśmy znać zdanie mieszkańców. Adamowicz dodaje, że jak komuś badanie się nie podoba, to może zamówić swoje.
Oskarżenia absurdalnymi nazywa Ryszard Pieńkowski, wiceszef PBS. - Pytania układaliśmy wspólnie- mówi Pieńkowski. - Pytanie z posłem Kurskim ułożyliśmy, bo tak jego apel relacjonowały media i jakoś pan poseł nie protestował. Badania robimy na zamówienie klientów, w tym różnych partii, nie tylko PO. Rok temu robiliśmy badanie o paradzie równości na zlecenie urzędników ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego.
Atak PiS na PO wywołała informacja z "Dziennika" o tym, że prezes PBS Krzysztof Koczurowski uczestniczył w posiedzeniu sztabu kandydatki PO na prezydenta Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. - To prawda, na tym spotkaniu pracownicy PBS prezentowali badania wykonane na zlecenie sztabu, ale prezes był tam przypadkiem - mówi Pieńkowski. - Poza tym prezes nie zajmuje się badaniami.
Michał Lewandowski