RegionalneTrójmiastoCo dalej ze starogardzkimi młynami?

Co dalej ze starogardzkimi młynami?

Co dalej ze starogardzkimi „ruinami wstydu”? Od trzech lat w centrum Starogardu Gdańskiego (woj. pomorskie) straszą pozostałości po spalonych młynach. Odstraszają turystów i negatywnie wpływają na bezpieczeństwo mieszkańców.

Co dalej ze starogardzkimi młynami?
Źródło zdjęć: © WP | Tomasz Gdaniec
Tomasz Gdaniec

16.10.2015 | aktual.: 18.10.2015 10:15

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Historia starogardzkiego młyna sięga średniowiecza, prawdopodobnie od tego czasu stoi wciąż w tym samym miejscu. Obecny kształt młyńskich zabudowań to dzieło przede wszystkim rodziny Wiechertów, która kupiła zakład pod koniec XIX w. Zarówno stolarnia, jak i część młyna żytniego podczas pożaru zostały nietknięte, a stanowią piękne przykłady budownictwa szachulcowego, zwanego na tym terenie pruskim murem. Murowane ściany zewnętrzne młyna pszennego także nie są w złym stanie. Pożar ich nie zniszczył, niestety dużo złego wyrządzili szabrownicy, ale elewacja frontowa wciąż zachwyca detalem – mówi Wirtualnej Polsce Anna Lembicz, ze Stowarzyszenia „Starogard 2030”.

Do pożaru opuszczonych zakładów doszło trzy lata temu. Ogień strawił wówczas większość zabudowań. Tylko kilka budynków zostało nietkniętych. Prowadzone przez miejscową prokuraturę śledztwo doprowadziło do zatrzymania dwóch bezdomnych mężczyzn. Śledczy podejrzewali ich o zaprószenie ognia niedopałkiem papierosa. Ostatecznie nie znaleziono dostatecznych dowodów. Dochodzenie zostało umorzone. Po ogniu pozostały tylko ruiny i zgliszcza. Lokalni aktywiści powołali do życia stowarzyszenie Starogard 2030, którego celem jest uratowanie dziedzictwa architektonicznego młynów. Działacze mają pomysł jak z powrotem wkomponować ruiny w miejską tkankę.

- Ciekawym przykładem dążenia do zachowania wartościowego, historycznego elementu budynku jest gdański hotel Radison Blu - tutaj pozostała jedynie stara fasada, a całą resztę budynku do niej "doklejono". W wielu krajach adaptowanie zabytkowych obiektów, także tych poprzemysłowych, nie jest niczym niezwykłym. Na szczęście w Polsce także coraz więcej jest takich przykładów - odnawiane są browary, fabryki, młyny, które dzięki nowym funkcjom dostają "drugie życie" – dodaje Lembicz.

Nieruchomości w związku z długami przejął syndyk. Z właścicielem gruntu nie ma żadnego kontaktu. Działka aktualnie czeka na trzecią wycenę i licytację komorniczą. Dwie wcześniejsze zostały zaskarżone. Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego zakłada ochronę zabytków. Zapis ten może utrudnić znalezienie nabywcy. Sprawą interesuje się również konserwator zabytków.

- Cały czas toczy się postępowanie w tej sprawie. Obiekty są inwentaryzowane i uzupełniana jest dokumentacja sprawy. Jednak jeszcze żadne konkretne rozstrzygnięcia dotyczące ewentualnej ochrony obiektów jeszcze nie zapadły. Ciągle pracujemy nad tą sprawą – informuje Wirtualną Polskę Marcin Tymiński, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Gdańsku.

Ruiny to nie tylko problem dla architektów i nadzoru budowlanego. Na miejsce gruzowiska cały czas przychodzą zbieracze metali kolorowych. Sforsowanie zabezpieczeń nie stanowi dla nich żadnego problemu. Mieszkańcy ulic sąsiadujących z młynami zaznaczają, że obawiają się kolejnych pożarów oraz wzrostu przestępczości.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (27)