Sopot. Atak na ratowników na molo
Pijany 36-latek zaatakował próbujących go powstrzymać przed skokiem z sopockiego mola WOPR-owców. Ratownikom pomogła przebywająca w pobliżu policjantka, która spędzała w Sopocie urlop.
Choć sezon już minął, sopoccy ratownicy w dalszym ciągu mają ręce pełne pracy. W sobotę w trakcie podejmowanej interwencji jeden z nich został zaatakowany przez pijanego mężczyznę. O sprawie poinformowało "Radio Gdańsk".
Pijany 36-latek z Warszawy
WOPR-owcy otrzymali zgłoszenie o wchodzącym do wody pijanym mężczyźnie. Według relacji świadków mężczyzna był pod widocznym wpływem alkoholu.
- 36-latek dopłynął aż do sopockiej mariny położonej na końcu molo. Był na tyle wyczerpany, że gdyby płynął trochę dłużej, nie miałby już siły, żeby w ogóle się poruszać - powiedział na antenie "Radia Gdańsk" Maciej Dziubich, prezes Sopockiego WOPR.
- Mężczyzna ten miał szczęście, że widziała go jedna z plażowiczek, która zgłosiła całą sytuację - dodał Dziubich.
Posłanka KO o wypowiedziach Ziobry. "Od słów groźniejsze są czyny"
Interwencja WOPR
Przybyli na miejsce ratownicy przekonali mężczyznę, że pływanie w takim stanie jest bardzo niebezpieczne. Ten przyznał im nawet rację, lecz w pewnym momencie zmienił zdanie i ponownie chciał wrócić do wody, tym razem skacząc do niej z mola.
Próbujący go powstrzymać WOPR-owcy stali się celem ataku. Mężczyzna stał się agresywny i zaczął szarpać jednego z ratowników.
Całe zdarzenie obserwowała przebywająca na urlopie w Sopocie funkcjonariuszka policji z Poznania. Widząc wzrastającą w mężczyźnie agresję, postanowiła pomóc interweniującym ratownikom.
Przybyli na miejsce funkcjonariusze policji przebadali 36-letniego na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu. Okazało się, że mieszkaniec Warszawy ma 1,7 promila alkoholu we krwi.