Troje rumuńskich zakładników z Iraku wróciło do kraju
Troje rumuńskich dziennikarzy, uwolnionych w niedzielę przez porywaczy w Iraku, powróciło do kraju na pokładzie samolotu Hercules armii rumuńskiej.
Reporterkę prywatnej telewizji Prima TV Marie Jeanne Ion, kamerzystę Sorina Miscoci i reportera bukareszteńskiego dziennika "Romania Libera" Ovidiu Ohanesiana witały na lotnisku tłumy rodaków wraz z prezydentem Traianem Basescu.
Po wyjściu z samolotu na lotnisku w Bukareszcie uwolnieni zakładnicy, wyglądający na całkiem zdrowych, witali się z rodzinami. Podszedł do nich prezydent Basescu, wszyscy unieśli ręce, pokazując znak zwycięstwa.
Według ambasady amerykańskiej w Bukareszcie śledczy doszli do wniosku, że Monaf "ma informacje dotyczące bezpośredniego zagrożenia sił koalicji międzynarodowej w Iraku".
Prezydent Basescu podkreśla, że Rumunia "nie negocjowała ani swej polityki zagranicznej, ani nie zapłaciła okupu" za uprowadzonych dziennikarzy. Według niego operację uwolnienia przeprowadzili rumuńscy agenci wywiadu, a rumuńscy śledczy współpracowali z władzami w Bagdadzie przy przesłuchiwaniu podejrzanych.
Porywacze domagali się wycofania z Iraku 800-osobowego kontyngentu rumuńskiego. Apelując o uwolnienie zakładników, władze Rumunii podkreślały, że kontyngent rumuński pozostanie w Iraku i że Bukareszt nie będzie negocjował swej polityki zagranicznej z porywaczami.
W niedzielę telewizja Al-Dżazira pokazała nagranie wideo, na którym ugrupowanie Maad bin Dżabal oznajmiło, że postanowiło uwolnić Rumunów z powodu apeli rumuńskich muzułmanów i saudyjskiego kaznodziei Salmana bin Ahada al-Oda.