"Traktat mi odpowiada; chcę rozmawiać z prezesem Kaczyńskim"
Traktat przyjęty przez polski rząd bardzo mi odpowiada. Będę chciał rozmawiać sam na sam z prezesem Kaczyńskim, aby przed głosowaniem znał moje stanowisko. Będzie mi przykro, jeśli zostanę wyrzucony z klubu – twierdzi Zbigniew Religa w rozmowie z Małgorzatą Subotić w "Rzeczpospolitej".
Prezydent chce "zabezpieczeń" w ustawie ratyfikacyjnej. Jak pan będzie głosował w sprawie traktatu lizbońskiego?
Zbigniew Religa: Zgodnie z moim przekonaniem. Uważam, że przyszłość Polski jest związana z jej obecnością w UE. Jestem za dość ścisłą integracją państw Unii.
Czy mówił pan prezesowi Kaczyńskiemu, że będzie pan głosował za traktatem?
- Mówię, że będę głosował zgodnie z własnym przekonaniem. Nie chcę ułatwiać PO życia, bo oni liczą głosy i wezmą moją wypowiedź pod uwagę.
Ale pana przekonanie jest takie, że będzie pan głosował za traktatem, bo uważa, że jest to bardzo ważna sprawa dla Polski?
- Traktat, taki, jaki został przyjęty przez polski rząd, odpowiada mi. Tak jest. Będę chciał rozmawiać sam na sam z prezesem Kaczyńskim, aby przed głosowaniem znał moje stanowisko. Dotychczas bezpośredniej rozmowy nie było.
Nie podziela pan obaw Kaczyńskiego, że Polska stanie się po ratyfikacji traktatu w obecnej wersji "województwem Unii"?
- Przez najbliższych 20 – 30 lat nie ma mowy o unijnym państwie federalnym. Jest to wykluczone. Zagrożenia więc, że Polska stanie się województwem, nie widzę. Wprawdzie marzą mi się stany zjednoczone Europy, ale to bardzo daleka przyszłość. Bo nie ma na to powszechnego przyzwolenia. Jednak w perspektywie dziesięciu lat uważam, że jest to jedyna szansa dla Polski. USA stracą zapewne pozycję światowej potęgi, do skoku szykują się i Chiny i Rosja. W tej sytuacji Polska tylko w zintegrowanej Europie może odgrywać istotną rolę.
Czyli Kaczyński źle ocenia sytuację?
- To głosowanie nad traktatem jest prawdopodobnie najważniejsze w tym Sejmie. Musimy więc bardzo ważyć słowa. Kaczyńskiemu nie chodzi o "województwo".
- O protokół brytyjski. Polska w tej sprawie wspiera Wielką Brytanię, choć jej chodzi przede wszystkim o wolny rynek, a nam o sprawy moralno-obyczajowe. (ap)