Tragiczny wypadek polskiego autokaru w Belgii
Pięć osób zginęło w wypadku polskiego autokaru, do którego doszło w niedzielę rano na północy Belgii, pod Antwerpią. Wiadomo już, że w wypadku zginęło dwóch polskich kierowców. Alvin Gajadhur, rzecznik Inspekcji Transportu Drogowego, mówi, że w firmie, której pojazd uczestniczył w wypadku, ujawniono nieprawidłowości dotyczące przekroczenia czasu pracy.
14.04.2013 | aktual.: 14.04.2013 19:54
Autokarem jechały 42 osoby, w tym 39 Rosjan, głównie rosyjskie nastolatki.
Zobacz zdjęcia: Wypadek polskiego autokaru w Belgii
- Udało się potwierdzić, że nie żyje pięć osób, w tym dwóch polskich kierowców - powiedziała polska wicekonsul z ambasady w Belgii Pia Libicka.
Dodała, że rodziny są poinformowane, a konsulat jest z nimi w kontakcie. - Najbliższe dni poświęcone będą procedurom sprowadzenia ciał do Polski - zaznaczyła. Potwierdziła, że firma przewozowa pochodzi ze Śląska.
Autokar spadł w mostu
Ok. godz. 6.30 pojazd z polską rejestracją uderzył w barierkę na autostradzie E-34 w mieście Ranst około 15 km od Antwerpii, spadł z mostu i przewrócił się na bok. Najpewniej żaden inny pojazd nie brał udziału w zdarzeniu.
Według polskiego konsulatu w wypadku zginęło pięć osób, ciężko rannych zostało dziewięć, a 20 odniosło lekkie obrażenia. Osoby ranne zostały przewiezione do okolicznych szpitali, a pozostałe, które nie odniosły obrażeń, przebywają w centrum kryzysowym.
Rosyjska agencja ITAR-TASS podała, Rosja wysłała po rannych w wypadku samolot Ił-76 z ekipą lekarzy i psychologów, którzy na miejscu ocenią możliwość przetransportowania poszkodowanych do kraju. Wieczorem z moskiewskiego lotniska Domodiedowo ma wylecieć do Belgii inny samolot, którym powrócą do Rosji pozostali uczestnicy wycieczki.
Belgijskie media piszą, że wciąż jest mało informacji na temat wypadku, gdyż służby ratunkowe mają problemy z porozumieniem się z pasażerami i czekają na przybycie tłumaczy.
Dziennik "Le Soir" poinformował, że na drodze nie ma śladów hamowania, co może wskazywać na to, że kierowca zasnął za kierownicą.
Policja ustala przyczyny wypadku
Belgijska policja ustala przyczyny wypadku polskiego autokaru. - Zbyt wcześnie, by o tym mówić. Dochodzenie trwa, eksperci analizują przebieg wydarzeń. W najbliższych dniach powinniśmy wiedzieć coś więcej - dodał szef policji w RanstRob Verbist.
W wypadku nie uczestniczył drugi pojazd, droga była prosta i nie było na niej śladów hamowania - wszystko więc wskazuje na to, że kierowca albo zasnął albo zasłabł podczas jazdy.
Minister spraw wewnętrznych Belgii Joelle Milquet złożyła kondolencje władzom Polski i Rosji w związku z wypadkiem autokaru.
Nieprawidłowości w firmie autokarowej
Alvin Gajadhur, rzecznik Inspekcji Transportu Drogowego, mówi, że firma, której pojazd uczestniczył w wypadku, była od marca kontrolowana. Ujawniono nieprawidłowości dotyczące przekroczenia czasu pracy. Chodzi o nie przestrzeganie odpoczynków dobowych i tygodniowych kierowców. W tej sprawie zostało wszczęte postępowanie administracyjne w stosunku do przewoźnika. Teraz ma on czas na ustosunkowanie się do zarzutów. Po kontroli w firmie, trzech kierowców ukarano mandatami m.in. za skrócenie dobowego i tygodniowego czasu odpoczynku.
Ze względu na to, że w tej sprawie toczy się postępowanie, rzecznik nie che mówić o skali naruszeń. Określa tylko, że "uchybienia nie były rażące".
U przewoźnika już wcześniej wykryto nieprawidłowości. Od 2010 roku firmę kontrolowano 16 razy. W jednym przypadku, w sierpniu 2010 roku, wykryto naruszenia również dotyczące przekroczenia czasu pracy kierowców. Rzecznik Inspekcji Transportu Drogowego określa je jako "drobne". Została wtedy nałożona kara administracyjna na firmę oraz mandat na kierowcę.