PolskaTragiczna lawina: uczniowie nie winią opiekuna

Tragiczna lawina: uczniowie nie winią opiekuna

"Nauczyciel dobrze przygotował nas do wyprawy, mówił
o zagrożeniach i o tym, jak się ich ustrzec, pokazywał, jak używać
sprzętu" - uczniowie tyskiego liceum, którzy w
przededniu zejścia tragicznej w skutkach lawiny pod Rysami
bezpiecznie weszli na szczyt, oraz rodzice tych, którzy przeżyli
lawinę, tak m.in. zeznawali przed Sądem Okręgowym w Katowicach.

28 stycznia ubiegłego roku lawina zabiła osiem osób - siedmioro uczniów i opiekuna. Za nieumyślne przyczynienie się do tej tragedii odpowiada Mirosław Sz. - nauczyciel geografii w tyskim liceum i opiekun wycieczki. Nie przyznaje się do winy.

"To my zachęcaliśmy nauczyciela"

Jeden z uczestników szczęśliwie zakończonej wyprawy na Rysy 27 stycznia Michał K. pokazywał zdjęcie tablicy informacyjnej w schronisku, które zrobił już po zejściu lawiny 28 stycznia. Wisiała na niej informacja o drugim stopniu zagrożenia lawinowego oraz nieaktualny komunikat pogodowy z 18 stycznia.

Na wniosek obrońcy oskarżonego sąd włączył fotografię do akt sprawy. Podczas pierwszej rozprawy oskarżony sugerował, że ratownicy TOPR nie docenili zagrożenia lawinowego w dniu, w którym doszło do tragedii.

Podobnie jak jego wcześniej zeznający koledzy Michał K. podkreślał, że nauczyciel dobrze przygotował ich do wyprawy, mówił o zagrożeniach i o tym, jak się ich ustrzec, pokazywał, jak używać sprzętu. "Powiedział, że zawsze może zejść lawina, że nie ma na to reguły. Nawet przy drugim stopniu zagrożenia lawinowego, kiedy można iść w góry. Mówił nam, że jeśli znajdziemy się w lawinie, trzeba próbować utrzymać się na jej powierzchni" - powiedział Michał K.

Michał K. przypomniał, że Mirosław Sz. wahał się, czy ze względu na warunki iść z drugą grupą na Rysy i konsultował się z TOPR-owcami. Uczniowie namawiali go jednak na wyprawę: "Niektórzy byli już kolejny raz, poprzednio im się nie udało, więc zależało im, przekonywali pana profesora. Myśmy też ich zachęcali swoją postawą, bo nam się udało, byliśmy bardzo zadowoleni".

Tragiczna lawina

Według prokuratury, Mirosław Sz. nie miał prawa prowadzić wycieczki na Rysy (grupa powinna mieć kwalifikowanego przewodnika) i zabierać tak licznej grupy, a ponadto nie przeszkolił odpowiednio podopiecznych. Grozi mu do 8 lat więzienia.

Lawina, która 28 stycznia ub. roku porwała pod Rysami wycieczkę z Uczniowskiego Klubu Sportowego "Pion" przy I LO w Tychach, była najtragiczniejszą w skutkach w historii polskich Tatr. Czoło lawiny załamało lód na Czarnym Stawie i pogrzebało w nim większość ofiar.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)