Tragedia w Szynychu pod Grudziądzem. Pojechała po dzieci. "Znalazła śmierć"
Tragedia w Szynychu pod Grudziądzem. Nie żyje 36-letnia kobieta i jej 50-letni mąż. Osierocili trójkę dzieci. Rodzina jest przekonana, że mężczyzna zabił kobietę, bo ta chciała od niego odejść.
14.01.2020 | aktual.: 14.01.2020 12:55
W sobotę późnym wieczorem mieszkańcy Szynycha zaalarmowali policję, że niemal w szczerym polu, z daleka od drogi, stoi samochód na włączonych światłach awaryjnych. Gdy policjanci przyjechali na miejsce znaleźli nie tylko auto, ale i dwa ciała. Przed samochodem leżały zwłoki mężczyzny. W aucie policjanci znaleźli zawinięte w koc ciało kobiety - informuje "Super Express".
Okazało się, że zmarli to małżeństwo: 36-letnia Anna i 50-letni Mariusz L. Para mieszkała w Szynychu, miała trójkę dzieci w wieku od 8 do 14 lat.
Małżeństwo miało poważne problemy. Jak wynika z relacji rodziny mąż bił i poniżał żonę. Sąsiedzi twierdzą jednak, że nic o tym nie wiedzieli.
Szynych: kobieta poprosiła o Niebieską Kartę
- Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci. Jeżeli tam była jakaś przemoc, to my tego nie wiedzieliśmy. Takie rzeczy ludzie ukrywają. Nikt nie potrafił im pomóc i stała się wielka tragedia - mówi pani Wiesława, sąsiadka.
Zobacz także: Szynych. Tragedia pod Grudziądzem: ciała małżeństwa w aucie. Kobieta skarżyła się na przemoc w rodzinie
Przed świętami - jak wynika z relacji "SE" - kobieta wyprowadziła się do matki, do sąsiedniego powiatu chełmińskiego. Dzieci zostały u ojca, bo tam chodziły do szkoły.
31 grudnia ubiegłego roku pojawiła się na komisariacie w Chełmnie i poprosiła o założenie jej rodzinie Niebieskiej Karty, sygnalizując, że w rodzinie dochodzi do przemocy. Policjanci z Chełmna natychmiast wysłali zawiadomienie do prokuratury. Informacja trafiła także do GOPS-u w gminie Grudziądz.
Szynych: "Wyruszyła po dzieci, znalazła śmierć"
- Widziałam u niej nie raz sińce. Jednak milczała, była przez niego zastraszona. Dopiero jak uciekła, opowiedziała o swoim piekle - opowiada se.pl matka kobiety.
Anna L., jak wynika z relacji matki, ustaliła ze swoim mężem, że przyjedzie w sobotę po dzieci. Miała je odwieźć w niedzielę.
Zobacz także: Szynych. Tragedia pod Grudziądzem. Dwie osoby nie żyją
- Cieszyłam się na spotkanie z wnukami. Wyruszyła po nie, a znalazła śmierć - mówi matka Anny L.
Policjanci znaleźli list pożegnalny Mariusza L. Nie było w nim jednak ani słowa o tym, że zamierza zabić żonę - informuje se.pl. Śledczy nie wykluczają więc, że mężczyzna zabił żonę w domu, a potem zawinął ją w koc i wywiózł. Potem, prawdopodobnie targany wyrzutami sumienia, popełnił samobójstwo.