Tragedia w Kamieniu Pomorskim. Chłopczyk umarł w święta. Ojciec podejrzewa, co się mogło stać
Do tragicznej śmierci dziecka doszło w święta. Czternastomiesięcznego chłopca nie udało się uratować. Zrozpaczony ojciec mówi o możliwej przyczynie zgonu synka.
- Spędziliśmy szczęśliwą, rodzinną Wigilię i w jednym momencie nasze życie się zawaliło - mówi w Polsat News ojciec chłopca, pan Grzegorz Kosierb. Do tragedii doszło w jednym z mieszkań przy ulicy Moniuszki w Kamieniu Pomorskim. Trzyosobowa rodzina źle się poczuła. Mężczyzna wezwał pomoc do siebie, żony i 14-miesięcznego synka.
Kobieta i dziecko zostali zabrani do szpitala w Gryficach.
Początkowo sądzono, że to zatrucie tlenkiem węgla. Jednak, jak wyjaśnia w Polsat News st. kpt. Michał Wiaderski ze Straży Pożarnej w Kamieniu Pomorskim, detektor wielogazowy nie wykazał żadnych substancji. Nie wykryto trującego stężenia tlenku węgla.
Strażacy sprawdzili stężenie czterech gazów – tlen, metan, siarkowodór i tlenek węgla. Obydwie próby nie wykazały obecności żadnego z nich.
Niestety lekarzom nie udało się uratować życia chłopca. Mimo reanimacji, dziecko zmarło. - Doszło do zatrzymania akcji serca - mówi Grzegorz Kosierb.
Strażacy ponownie pojawili się na miejscu. Tym razem czujnik wykrył niewielkie ilości siarkowodoru w pomieszczeniu. Na miejsce przyjechała też specjalna jednostka chemiczna ze Szczecina. Potwierdziła wskazania.
Nie żyje 14-miesięczne dziecko. Podejrzenia ojca
Zdaniem ojca dziecka przyczyną może być niewłaściwie przeprowadzona deratyzacja. Jak tłumaczy w Polsat News, po awarii centralnego ogrzewania w mieszkaniu pojawiły się szczury. Konieczna była deratyzacja. Pan Kosierb podkreśla, że zależało mu, by przeprowadziła to profesjonalna firma, jednak właściciel mieszkania "postanowił, że zrobi to sam, choć te środki nie są dopuszczone do obrotu bez uprawnień".
Przyczyny tragedii bada prokuratura.