Tragedia w Arktyce. Rosyjski śmigłowiec runął do morza koło Spitsbergenu
Rosyjski śmigłowiec Mi-8 runął do morza w odległości 2 do 3 kilometrów od miejscowości Barentsburg na zachodnim wybrzeżu arktycznej wyspy Spitsbergen. Na pokładzie było 8 osób. Trwają poszukiwania, ale szanse na odnalezienie rozbitków żywych są niewielkie.
26.10.2017 | aktual.: 25.03.2022 13:09
Wypadek wydarzył się ok. godz. 16. Norweskim służbom ratowniczym nie udało się do tej pory odnaleźć szczątków maszyny. Nie natrafiono też na pasażerów ani członków załogi śmigłowca.
Tore Hongset, koordynator akcji ratowniczej w rozmowie z Reutersem poinformował, że akwen przeszukują dwa helikoptery i kilka statków. Służby sprawdzają sygnał o plamie ropy, którą zauważyli rybacy.
Rosyjskie media podają sprzeczne informacje na temat osób, które znajdowały się na pokładzie. Pojawiają się doniesienia, że było tam trzech naukowców z Instytutu Badania Arktyki i Antarktyki albo górnicy z koncernu wydobywczego Arktikugol.
- Trwają poszukiwania. Na pokładzie byli m.in. pracownicy naszej firmy - powiedział z kolei agencji TASS Dmitrj Zelezjakow z firmy transportowej Convers Avia, do której należała maszyna.
Rosyjski Mi-8 leciał z opuszczonej osady górniczej Pyramiden do bazy Kapp Heer koło Barentsburga, drugiej co do wielkości osady w archipelagu Svalbard.
Na Spitsbergenie, wchodzącym wraz z sąsiednimi mniejszymi wyspami w skład norweskiej prowincji Svalbard, rosyjska państwowa firma wydobywała do niedawna węgiel kamienny. Niegdysiejszą osadę górniczą Barentsburg zamieszkuje obecnie ponad 400 Rosjan i Ukraińców.
Źródła: PAP, TASS, Reuters