Tragedia nad rzeką Hudson - 9 osób zginęło
Dziewięć osób prawdopodobnie zginęło w sobotę w zderzeniu śmigłowca turystycznego z małym samolotem nad rzeką Hudson w pobliżu Manhattanu - poinformował burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg.
Na pokładzie helikoptera było pięciu Włochów i pilot, a w samolocie trzy osoby, w tym dziecko. Dotychczas znaleziono dwa ciała.
Wcześniej informowano, że straż przybrzeżna uratowała z rzeki Hudson, nieopodal Hoboken, jedną osobę.
Do zderzenia śmigłowca z samolotem doszło ok. godz. 18 czasu polskiego - obie maszyny runęły do wody. Świadkowie wypadku widzieli, jak po kolizji najpierw do rzeki Hudson wpadło odłamane skrzydło samolotu, a następnie sam samolot. Helikopter - powiedział jeden ze świadków - "wpadł do wody, jak kamień".
- Usłyszałem hałas, spojrzałem w górę i zobaczyłem, jak mały samolot po prostu spada w dół - powiedział naoczny świadek zdarzenia, Richard Martyn. - A potem stłumiony grzmot. Nadal się trzęsę - wyznał reporterowi "Daily News".
Inny świadek, turysta z Florydy mówi: - Widziałem, jak śmigło po prostu eksploduje.
Trwa akcja ratunkowa.