Tragedia na Mokotowie. "Nie da się określić, kto prowadził"

W sobotni poranek na jednym z warszawskich skrzyżowań roztrzaskał się osobowy samochód. Wszyscy trzej podróżujący nim mężczyźni zginęli. Fragmenty ciał leżały nawet kilkadziesiąt metrów od auta. Śledczy mają teraz problem z określeniem, kto prowadził samochód.

Tragedia na Mokotowie. "Nie da się określić, kto prowadził"
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Komenda Miejska PSP m. st. Warszawy
Piotr Barejka

Do tragedii doszło około 3 nad ranem. Kierowca z niewyjaśnionych przyczyn wypadł z jezdni i wjechał w słup trakcji tramwajowej. Po uderzeniu samochód rozpadł się na części. Na miejscu zginęli 22 i 25-latek. W drodze do szpitala zmarł trzeci, 21-letni mężczyzna.

Kierowca nieznany

Jak ustaliła gazeta.pl, w poniedziałek ma się odbyć sekcja zwłok. Śledczy przyznają, że przyczyną wypadku była najprawdopodobniej nadmierna prędkość. Jednak w tej chwili ciężko nawet powiedzieć, kto prowadził samochód.

- Okoliczności, które zastał prokurator, były takie, że na chwilę obecną nie da się określić, który z tych mężczyzn prowadził samochód - powiedzieli śledczy.

Zdjęcia z miejsca wypadku opublikowani stołeczni strażacy. - Ku przestrodze - zaznaczyli.

"Uderzenie, które brzmiało jak wybuch"

Wirtualna Polska dotarła do kierowcy, który był świadkiem wypadku. - Prawdopodobnie kierowcę audi zaskoczyły światła i ja stojący przed nimi. Byłem na środkowym pasie, on był za mną. Pewnie chciał mnie wyminąć i odbił w lewo, trafiając w słup - relacjonuje pan Artur.

- Usłyszeliśmy tylko pisk hamowania i uderzenie, które brzmiało jak wybuch. Z audi oderwała się część auta i wyprzedziła nas z lewej strony - dodaje. Strażacy oceniają, że siła uderzenia musiała być bardzo duża. Fragmenty ciał leżały nawet kilkadziesiąt metrów od części samochodu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (670)