Trwa ładowanie...
d3518fp
01-03-2012 10:12

Totalna kompromitacja premiera. Tusk aż się o to prosił!

Jarosław Kaczyński od kilku dni nie znika z mediów. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że prezes PiS ma znacznie mniej medialnej "pary", niż pogrążony w kryzysie Donald Tusk. Jak to możliwe? - Problem prezesa PiS polega na tym, że z jego ust wciąż słyszymy to samo. Tusk stara się swoją komunikację ubogacić, dlatego jego frazesy są świeższe, niż komunały Kaczyńskiego - komentuje dr Wojciech Jabłoński, politolog, ekspert ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego. - Kaczyński chce by Platforma sama się wykrwawiła, uległa własnym błędom. Nie daje się podpuścić PO, która swoje problemy rozgrywała dotąd wywołując sztuczną wojnę z PiS-em - mówi z kolei dr Norbert Maliszewski.

d3518fp
d3518fp

Swój tour po mediach Kaczyński rozpoczął listem dla "Faktu" we wtorek 21 lutego. Pisał w nim, że sukces wyborczy przewrócił w głowie Donaldowi Tuskowi. A w związku z tym "nie słyszy, nie widzi, nie czuje potrzeb Polaków". Cztery dni później, w sobotę 25 lutego udzielił wywiadu "Super Expressowi". I co? Znów usłyszeliśmy, że Tusk i jego ekipa należą do kultury "cygara, dobrego wina i PR-u". - To tacy "królowie życia" na koszt podatnika. Zamknięci w rządowych przestronnych pomieszczeniach, limuzynach, odpłynęli zupełnie od problemów Polaków - mówił prezes PiS. W poniedziałek z kolei jego list do członków PiS opublikował "Super Express". Pada w nim ostre stwierdzenie, że rządy Tuska przypominają najgorsze czasy PRL, z okresu Władysława Gomułki. Wreszcie wtorek to wywiad dla "Gazety Polskiej Codziennie" o Tusku, za którego plecami "widać cienie wrogów".

Skompromitowany Tusk aż się prosił, by w niego uderzyć?

Zdaniem naszych rozmówców Kaczyński wybrał doskonały moment na ofensywę medialną. Sto dni po zaprzysiężeniu rząd znalazł się na rozdrożu największym od 2007 r. Liczne wpadki ministrów zaczęły odbijać się na notowaniach niewzruszonego, "teflonowego" dotąd premiera. - Słabnący Tusk, skompromitowany Muchą, ACTA i Arłukowiczem aż się prosił, by w niego uderzyć - stwierdza Jabłoński. Skończyło się jednak fiaskiem, bo prezes PiS zaatakował bez pomysłu. - Kaczyński wyskoczył na scenę, ale w trakcie występu zapomniał tekstu. Zabrakło suflera, więc zaczął recytować to, co zna na pamięć. Nic dziwnego, że z widowni posypały się ogryzki i puszki po piwie, a część widzów po prostu wyszła z sali - kontynuuje Jabłoński.

Za to premierowi szybko udało się przerwać komunikacyjną złą passę. Pomysł przeprowadzenia konsultacji z ministrami podsumowujących 100 dni rządu ekspert nazywa "szatańskim". - Dziennikarze bardziej zainteresowali się tym pseudo-wydarzeniem, niż tym, co mówi Kaczyński, bo to już zgrana płyta. Tusk stara się swoją komunikację ubogacić, dlatego jego frazesy są świeższe, niż komunały Kaczyńskiego - mówi.

"Czeka aż Tusk totalnie zohydnieje"

Z kolei zdaniem dr Norberta Maliszewskiego, psychologa społecznego, specjalisty ds. marketingu politycznego, ofensywa medialna Kaczyńskiego nie jest wymierzona w premiera Tuska i Platformę, ale służy podtrzymywaniu lojalności żelaznego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości. - Prezes PiS pojawia się wyłącznie w mediach prawicowych, bo także wśród czytelników tabloidów większa jest reprezentacja wyborców PiS, niż innych partii. Zniknął z mediów głównego nurtu. Chce by PO sama się wykrwawiła, uległa własnym błędom - tłumaczy Maliszewski. Jak zauważa rozmówca Wirtualnej Polski, prezes Jarosław Kaczyński wreszcie zrozumiał, że większość problemów PO jest rozgrywana poprzez sztuczne wywoływanie wojny z PiS. - Długo stawał do boju, który był z góry przegrany. Wreszcie wyciągnął wnioski, czeka aż Tusk totalnie zohydnieje i wtedy wyborcy zaczną głosować na PiS. Sam premier ostatnio przyznał, że brakuje mu Kaczyńskiego. Jego notowania maleją, bo nie ma zagrożenia PiS-em, wyborcy nie myślą o alternatywie - dowodzi.

d3518fp

Zrezygnował, bo chce realnej władzy?

Najważniejszy przekaz, jaki płynie z ostatnich medialnych "występów" Jarosława Kaczyńskiego to deklaracja rezygnacji ze startu w wyborach prezydenckich w 2015 r. - Nigdy nie ukrywałem, że prezydentura to nie jest mój główny cel polityczny - powiedział Jarosław Kaczyński ''Super Expressowi''. Co to oznacza? Zdaniem Maliszewskiego ta decyzja prezesa PiS wynika z kalkulacji. - Jest bardzo mało prawdopodobne, by zwyciężył w starciu z Bronisławem Komorowskim, który cieszy się ogromnym, sięgającym 70% poparciem Polaków. Poza tym, chodzi mu o realną władzę, którą jako prezydent nie będzie dysponował. Chce jeszcze raz być premierem - uważa rozmówca Wirtualnej Polski.

Odmienne zdanie ma Jabłoński. - To medialny kit! Prezes PiS już kiedyś obiecał, że nie zostanie premierem, kiedy jego brat będzie prezydentem. Nie brałbym serio tego zapewnienia. To wabik dla części niezdecydowanych wyborców, którzy nie głosują na PO, nie przechodzą też na stronę Solidarnej Polski, ale zostają w domu. Kaczyński daje im nadzieję, mówi: "Nie jestem Breżniewem, nie będę wiecznie w polityce, możecie na moją ekipę głosować". To pokrzepienie także dla tych, którzy trwają przy nim, choć niewielu ich już pozostało - twierdzi.

Europarlamentarzysta Michał Kamiński na swoim blogu sugeruje, że choć Kaczyński mówi o bliskiej klęsce Donalda Tuska, któremu władza "wymyka się z rąk", to ostrze jego krytyki nie jest wymierzone w premiera. Jego największym rywalem ma być bowiem ktoś zupełnie inny - lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Czy rzeczywiście? - To myślenie życzeniowe. Solidarna Polska ma się do PiS jak mucha do słonia. Jest słabiutka, ale chciałaby być silna, więc zaklina rzeczywistość - uważa dr Jabłoński.

"Ziobro na politycznej umowie śmieciowej"

Zdaniem europosła Kaczyński uznał niemożność pokonania Platformy. - Kaczyński już dawno pogodził się, że władzy Tuskowi nie odbierze. Nie pogodzi się jednak i nie pozwoli, aby Ziobro zabrał mu znaczną część partii. I to z Ziobrą, a nie z Tuskiem Jarosław Kaczyński będzie walczył do końca - napisał były spin doktor PiS na swoim blogu. Jak twierdzą nasi rozmówcy to fałszywa teza.

d3518fp

- Ziobro pracuje na politycznej umowie śmieciowej, a więc dzisiaj jest, a jutro może zniknąć - stwierdza dr Norbert Maliszewski. Solidarna Polska ma jego zdaniem szansę przeżycia w "wersji przetrwalnikowej" do następnych wyborów parlamentarnych. Uważa, że lider Solidarnej Polski liczy na to, iż po kolejnej porażce Jarosław Kaczyński uda się na emeryturę i wolny będzie etat lidera prawicy. - Tylko Ziobro będzie miał wystarczające kompetencje jako przywódca, bo prezes PiS pozbył się polityków charyzmatycznych - uważa.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

d3518fp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3518fp
Więcej tematów