Tony Blair nowym liderem UE?
"W Brukseli trwa pojedynek Tonny'ego Blaira z
Jacquesem Chirakiem" - piszą w piątek "Izwiestija", komentując
przebieg odbywającego się w stolicy Belgii szczytu Unii
Europejskiej.
17.06.2005 11:00
Według moskiewskiego dziennika, "w europejskim pociągu nie ma już ani silnika, ani układu kierowniczego - są tylko hamulce". "Dlatego Tony Blair nie bez podstaw pretenduje do roli 'maszynisty'" - zauważają "Izwiestija".
Gazeta dodaje, że "właśnie brytyjskiego premiera wielu uważa za ostatniego na Starym Kontynencie godnego lidera". "73-letni Chirac zdyskredytował się porażką referendum (w sprawie konstytucji UE) - ma on w kraju zaledwie 26-procentowe poparcie. Przeciwnicy Chiraca twierdzą, że stał się on dla Europy ciężarem. Ubolewają, że prezydent nie wziął przykładu z generała de Gaulle'a, który po porażce w referendum dobrowolnie ustąpił z urzędu" - piszą "Izwiestija".
Zdaniem dziennika, "Gerhard Schroeder w najbliższym czasie może w ogóle zniknąć z politycznej sceny - prawdopodobnie przegra jesienne wybory parlamentarne w Niemczech". "W ten sposób nic nie jest w stanie przeszkodzić premierowi Wielkiej Brytanii w objęciu przywództwa w UE, w której, nawiasem mówiąc, 1 lipca zasiądzie w fotelu przewodniczącego" - podkreślają "Izwiestija".
Gazeta przypomina, że na początku lipca Blair będzie podejmować u siebie liderów G-8, siedmiu najbardziej uprzemysłowionych państw świata i Rosji. Jego atutem - według "Izwiestii" - są też "szczególne stosunki z USA i aktywne poparcie ze strony 'młodej' Europy, czyli krajów wschodnioeuropejskich".
"Wszelako stara gwardia - Paryż i Berlin - nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Właśnie Niemcy są wciąż największym płatnikiem do europejskiego budżetu" - odnotowuje rosyjski dziennik.
W opinii "Izwiestii", "brukselski szczyt ostatecznie 'zamrozi' rozszerzenie UE". "Rozmowy z Turcją, naturalnie, rozpoczną się - jak obiecano - 3 października 2005 roku. Jednak czeka ją długie oczekiwanie w europejskim przedpokoju bez szczególnych nadziei na sukces. A plany przesunięcia granic wspólnoty do grzbietu Kaukazu, łącznie z Ukrainą, zostaną odłożone na długie dziesięciolecia" - konstatuje gazeta.
"Oprócz tego, kraje o 'najwyższym ciężarze gatunkowym' zamierzają sprawdzić, co dzieje się w 10 wschodnioeuropejskich państwach, które rok temu przystąpiły do UE. Wiele norm europejskich pozostaje w nich na papierze, na przykład - w dziedzinie prawa pracy i zabezpieczenia społecznego. Polska, Słowacja i Estonia ciążą ku modelowi amerykańskiemu, a nie europejskiemu. Zachodni Europejczycy chcą odgrodzić się przed napływem taniej siły roboczej z nowych państw członkowskich, nie wpuścić za próg 'polskiego hydraulika', gotowego naprawiać krany za głodowe, według standardów zachodnich, wynagrodzenie" - piszą "Izwiestija".
Jerzy Malczyk