Tomasz Siemoniak: wydarzenia na Ukrainie wpłyną na debatę o NATO
Przez 15 lat w NATO zmieniła się rola Polski w świecie, inne jest też wojsko, ostatnie wydarzenia na Ukrainie będą impulsem do debaty o przyszłości NATO - ocenił w przeddzień rocznicy przyjęcia Polski do Sojuszu minister obrony Tomasz Siemoniak.
12.03.2014 | aktual.: 12.03.2014 06:43
- Obchodzimy to 15-lecie, nie świętując specjalnie, bo nie czas na świętowanie; to czas na praktyczne działanie NATO. Ostatnie dni pokazały, że jesteśmy w tym względzie skuteczni: na wniosek Polski Sojusz po raz czwarty w historii pracował w trybie artykułu 4, który mówi o konsultacjach w razie zagrożenia jednego z sojuszników - powiedział Siemoniak. Dodał, że rocznica to "nie będzie jakaś ceremonia, tylko sprawdzenie w praktyce, jak działa NATO". - Zdaje się, że NATO zdaje w tym względzie egzamin - ocenił.
- Wydaje się, że bardzo poważna sytuacja w ostatnich tygodniach, związana z tym, co dzieje się na wschód od Polski, istotnie wpływa na debatę o przyszłości NATO i będzie bardzo mocnym impulsem, by wrześniowy szczyt Sojuszu przyniósł konkretne rezultaty - powiedział szef MON.
- Piętnaście lat zleciało bardzo szybko. Wszyscy pamiętamy rok 1999, podpis ministra Bronisława Geremka i naszą radość, że Polska osiągnęła jeden ze swoich dwóch głównych celów - NATO i UE. Pamiętam, że po tej radości bardzo szybko przyszła konfrontacja z rzeczywistością - interwencja w Kosowie i szybko się przekonaliśmy, że udział w NATO to nie tylko przywileje i korzyści, ale także obowiązki sojusznicze - wspominał minister, który w chwili przystąpienia Polski do NATO kierował służbami prasowymi MON.
Siemoniak podkreślił, że przez 15 lat Polska z nowego kraju, który wysyłał swoich przedstawicieli, aby uczyli się zwyczajów i procedur, stała się jednym z państw, które - podkreślił - nadają ton debacie wewnątrz NATO. - Staramy się dbać, by wciąż był to ten stary, dobry Sojusz, oparty na artykule 5 mówiącym o wspólnej obronie, na tych wartościach, które ufundowały NATO w 1949 roku, gdy zaczynała się zimna wojna i gdy demokratyczny Zachód szukał narzędzi obrony przed ekspansywnym radzieckim totalitaryzmem - zaznaczył.
Zwrócił uwagę na przemiany, jakie przez 15 lat dokonały się w Wojsku Polskim dzięki temu, że przez struktury dowódcze przeszły setki polskich oficerów, a przez misje - kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy. - Z armii, która jeszcze w połowie lat 90. była obciążona dziedzictwem PRL, i w sensie technicznym, i mentalnym, stała się armią, której oficerowie i żołnierze bez problemu uczestniczą we wspólnych operacjach - zauważył.
- 15-lecie naszej obecności w NATO skłania też do refleksji, co dalej. Szykujemy się do wrześniowego szczytu w Wielkiej Brytanii, który poza omówieniem kwestii związanych z misją w Afganistanie, ma przynieść odpowiedź, jak Sojusz powinien wyglądać w roku 2020 - powiedział.
Minister podkreślił, że "nasze postulaty są jasne" - strona polska chce, by Sojusz koncentrował się na przygotowaniach do obrony swoich członków, budował potrzebne do tego zdolności i żeby przestała się powiększać dysproporcja między Stanami Zjednoczonymi a resztą sojuszników w finansowaniu i zaangażowaniu w Sojusz. Szef MON przypomniał, że w Polsce nakłady na obronność z roku na rok rosną w odróżnieniu od innych państw.
- Rozumiemy przyczyny - kłopoty budżetowe, brak poczucia zagrożenia, ale tworzenie nowych i utrzymywanie starych zdolności zostało ograniczone. Na szczycie w Newport trzeba będzie wyraźnie powiedzieć, że bezpieczeństwo kosztuje i nie ma ważniejszej sprawy niż bezpieczeństwo - powiedział.
Szef MON zapewnił, że Polska, jako beneficjent polityki otwartych drzwi, popiera otwarcie NATO na nowych członków. Zaznaczył, że przyjęcie kolejnych sojuszników musi zależeć od spełnienia przez nich wymogów i od tego, co państwa starające się o akcesję wniosą do Sojuszu.