Tomasz Siemoniak: trzeba za wszelką cenę doprowadzić do zawieszenia broni na Ukrainie
Trzeba za wszelką cenę doprowadzić do zawieszenia broni na Ukrainie - powiedział wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak, pytany o planowany na środę szczyt w Mińsku.
09.02.2015 | aktual.: 09.02.2015 21:54
W środę mają się tam spotkać kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Francois Hollande, prezydent Ukrainy Petro Poroszenko i prezydent Rosji Władimir Putin.
- Jak już wypowiadaliśmy się z Ministerstwem Spraw ZagranicznychSpraw Zagranicznych, dobrze życzymy tej misji. Chcemy, żeby przyniosła dwie rzeczy: zawieszenie broni, żeby przestali ginąć ludzie, i powrót do porozumienia mińskiego - powiedział Siemoniak dziennikarzom.
- To była realna podstawa po planu pokojowego. Jeżeli taki cel zostanie osiągnięty, będzie to bardzo dobre. Myślę, że wszyscy w Europie i na świecie sobie tego życzą, bo przede wszystkim nie powinni tam ginąć ludzie. To nie do zaakceptowania, że w XXI wieku w Europie ludzie giną od kul i bomb - dodał.
Przyznał, że "trudno być optymistą, gdy sama kanclerz Angela Merkel zastrzegała w sobotę w Monachium, że jest ostrożna co do rezultatu tych rozmów", ale - dodał - "to nie znaczy, że nie należy próbować".
- Mamy sytuację, w której rozmów pokojowych nie było, załamały się poszczególne formaty, zerwano rozmowy w formacie mińskim i na nowo zaczęły się działania wojenne. Wydaje się, że trzeba za wszelką cenę doprowadzić do tego, by zawiesić działania wojenne i rozmawiać o tym, jak konflikt uregulować - ocenił.
Pytany, czy dostrzega zmianę w postrzeganiu przez zachodnich polityków wojny na Ukrainie, powiedział, że zwrot był dostrzegalny już na wrześniowym szczycie NATO w Newport. - Od szczytu w Newport do ostatniego spotkania ministrów obrony w Brukseli czy do konferencji w Monachium coraz mniej ludzi ma złudzenia co do polityki rosyjskiej - powiedział.
Wyraził satysfakcję z "bardzo efektywnego" spotkania ministrów obrony państw NATO w ubiegły czwartek w Brukseli. Wicepremier zadeklarował tam ze strony Polski gotowość do podjęcia roli tzw. państwa ramowego - odpowiedzialnego za organizację i utrzymanie w odpowiedniej gotowości - przy formowaniu "szpicy" - sił natychmiastowego reagowania sojuszu.
Nawiązując do spotkania w Monachium, powiedział, że jest "rozczarowany tym, że obecni tam rosyjscy politycy właściwie powtarzali tezy rosyjskiej propagandy, co czyni dialog bardzo trudnym". - Ale jak miałem okazję podkreślać, dobrze życzymy misji kanclerze Merkel i prezydenta Hollande'a, po stronie Zachodu też są mocne atuty - dodał.
Nie chciał komentować podawanych za rosyjskimi mediami informacji o rozmowach na temat możliwości założenia rosyjskich baz wojskowych na Cyprze. - Prasa jest pełna różnych doniesień, czasami dość fantastycznych. Trzeba oceniać fakty, a nie doniesienia medialne - dodał.
Szef MON, który w poniedziałek spotkał się ze studentami Uniwersytetu Warszawskiego, był pytany m. in. o konferencję w Monachium, możliwość dostaw broni na Ukrainę i ewentualność powołania europejskiej armii. Ocenił, że sprawa dostaw broni jest gorącym tematem, a kanclerz Merkel, która się temu sprzeciwia, bardzo się angażuje w rozwiązanie konfliktu, ale uważa, że to służyłoby eskalacji konfliktu. Siemoniak przypomniał że nie ma planów powołania wspólnej europejskiej armii, jest natomiast wspólna polityka bezpieczeństwa i obrony UE, którą Polska popiera.
W ub. tygodniu Merkel i Hollande przeprowadzili rozmowy z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką w Kijowie i prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Moskwie na temat możliwości zakończenia walk na wschodniej Ukrainie. Szczegóły rozmów na razie nie są znane. Na środę planowane jest kolejne spotkanie przywódców Niemiec, Francji, Ukrainy i Rosji w Mińsku. Rozmowy te odbędą się dzień przed nieformalnym szczytem UE w Brukseli, którego tematem będzie także eskalacja konfliktu na Ukrainie. UE zagroziła Rosji zaostrzeniem sankcji gospodarczych, jeśli sytuacja się nie poprawi.