PolskaTomasz Siemoniak: nie ma powodu do specjalnych obaw ws. obwodu kaliningradzkiego

Tomasz Siemoniak: nie ma powodu do specjalnych obaw ws. obwodu kaliningradzkiego

W sprawie zapowiadanych przez Rosję działań w obwodzie kaliningradzkim nie ma powodu do specjalnych obaw, a najbardziej właściwa jest tutaj spokojna reakcja - powiedział w piątek wicepremier i szef MON Tomasz Siemoniak.

Tomasz Siemoniak: nie ma powodu do specjalnych obaw ws. obwodu kaliningradzkiego
Źródło zdjęć: © mil.ru

- Nie pierwszy raz mamy do czynienia z budowaniem napięcia wokół obwodu kaliningradzkiego, to się dzieje od lat, więc absolutnie nie tracimy nerwów - powiedział dziennikarzom Siemoniak, który był gościem odbywającego się w Warszawie I Kongresu Organizacji Proobronnych i Klas Mundurowych. - Konsultując z sojusznikami, monitorując to, co się dzieje, nie przewidujemy żadnych specjalnych kroków - zaznaczył.

Według ministra w działaniach Rosji "jest dużo propagandy, dużo mówienia o tym, co się zrobi".

Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej poinformowało w ostatnich dniach, że do obwodu kaliningradzkiego przebazowanych zostało 10 myśliwców przechwytujących Su-27 (w kodzie NATO - Flanker) i wielozadaniowych myśliwców bombardujących Su-34 (w kodzie NATO - Fullback). Według rosyjskiego resortu obrony, maszyny zostaną tam przerzucone w ramach przegrupowania wojsk, będącego elementem niezapowiedzianego sprawdzianu gotowości bojowej sił zbrojnych FR na kierunkach zachodnim, północnym i południowym. Elementem tego przegrupowania ma też być przerzucenie do obwodu kaliningradzkiego rakiet balistycznych Iskander-M (w kodzie NATO - SS-26 Stone).

Siemoniak, pytany o szkolenie przez Polskę ukraińskiego wojska zapowiedział, że ciągu najbliższych dni na Ukrainę wybiera się polska delegacja, która "doprecyzuje szczegóły przyszłego szkolenia ukraińskich podoficerów". Szkolenie, jak mówił Siemoniak, ma się odbywać w polskich ośrodkach, ale "dopiero te rozmowy przyniosą ostateczne ustalenia".

- Naszą wspólną ambicją powinno być to, by zwiększać liczbę obywateli gotowych do czynnej obrony kraju - przekonywał uczestników kongresu organizacji proobronnych szef MON.

Szef MON powołał się na niedawne badania opinii publicznej, z których wynika, że 27 proc. obywateli byłoby gotowych ruszyć z bronią do obrony ojczyzny.

Podczas kongresu Siemoniak przedstawił pomysły, dotyczące współpracy MON z organizacjami proobronnymi. - Widzimy w tym nie organizacje paramilitarne, ale dobre dopełnienie rezerw osobowych do armii, dopełnienie Narodowych Sił Rezerwowych, szukanie najlepszych kandydatów do wojska - mówił dziennikarzom. - A jeśli przy tej okazji damy setkom czy tysiącom ludzi satysfakcję, że coś robią także dla kraju, wszyscy będą zadowoleni - dodał.

Zdaniem Siemoniaka resortowi obrony zależy też, by zapał organizacji proobronnych "skierować w dobrą stronę", by swój entuzjazm i zaangażowanie "były gotowe organizować w sposób taki, który będzie oparty o możliwości sił zbrojnych". - By kurs strzelania był w jednostce wojskowej, a nie w prywatnej czy wynajętej strzelnicy - powiedział.

Szef MON poinformował uczestników kongresu, że resort obrony zdecydował się "rozpocząć nowy etap działalności Narodowych Sił Rezerwowych". "Postanowiliśmy utworzyć w nich komponent terytorialny, opierając go o wojewódzkie sztaby wojskowe i wojewódzkie komendy uzupełnień" - mówił Siemoniak. "Pierwszy krok to 2,5 tys. stanowisk - 500 żołnierzy zawodowych i 2000 żołnierzy NSR, w czasie mobilizacji ten komponent stanowić będzie podstawę rozwinięcia wojskowej obrony terytorialnej, a w czasach pokojowych będzie realizował zadania zarządzania kryzysowego" - podkreślał.

Mówił także, że MON podjęło też dwie inne decyzje. Według ministra "dotyczą one skróconego programu szkolenia sił zbrojnych RP oraz minimum programowego, realizowanego w ramach innowacyjnych programów przysposobienia obronnego lub edukacji dla bezpieczeństwa" i umożliwią "realizację części szkolenia kandydatów na żołnierzy w klasie mundurowej". "To bardzo mocne wyjście" dla organizacji proobronnych i klas mundurowych - zaznaczył.

Pełnomocnik MON ds. społecznych inicjatyw proobronnych gen. Bogusław Pacek przed kongresem mówił PAP, że MON chodzi o to, by organizacje zainteresowane obronnością i klasy mundurowe mogły - na podstawie programu zatwierdzonego przez wojsko - prowadzić część szkolenia rezerwistów; szkolenie - dostosowane do potrzeb armii - kończyłoby się przysięgą i nadaniem stopnia.

Kongres - podkreślał Siemoniak - jest okazją, by skonsolidować organizacje proobronne, dzięki czemu będzie możliwa "nowa jakość" ich współpracy z MON. Dobrym pomysłem, jak mówił, jest powołanie federacji organizacji proobronnych. "Organizacje pozarządowe mogą działać dowolnie, nikt im nie narzuca kierunku, natomiast chcemy w postaci federacji tworzyć dobrą płaszczyznę współpracy sił zbrojnych państwa z takimi organizacjami" - powiedział. Poinformował, że obok istniejącego już pełnomocnika w MON powołane zostanie specjalne biuro do takiej współpracy.

Siemoniak zwracał uwagę, że ważne jest, by działania organizacji proobronych oprzeć o "nowoczesny patriotyzm". - Prosimy was nie tylko o to, by ćwiczyć i strzelać, ale by w waszej działalności były elementy związane z tradycją oręża polskiego - powiedział. Dodał, że chodzi np. porządkowanie grobów, spotkania z weteranami.

Na słowa ministra zareagował w piątek komendant Związku Strzeleckiego "Strzelec" - Organizacji Społeczno-Wychowawczej insp. ZS Marcin Waszczuk. - Panie premierze Siemoniak, 25 lat czekaliśmy na ten dzień - powiedział. - Dzisiaj mamy światło w kierunku tworzenia obrony terytorialnej, dokonał pan tego, wielki ukłon, bo sięgnąć po potencjał obronny trzeciego sektora, organizacji pozarządowych, to mistrzostwo świata - dodał.

Generał Bogusław Pacek mówił dziennikarzom podczas kongresu, że jego celem jest "dobre zagospodarowanie społecznych inicjatyw obronnych". - W Polsce jest kilkadziesiąt tysięcy młodzieży i starszych Polaków, którzy wykazują szereg różnych inicjatyw - powiedział. - Warto ten potencjał wesprzeć i właściwie ukierunkować - dodał.

Podobnie jak wicepremier Siemoniak, gen. Pacek wyrażał nadzieję, że podczas dwudniowych obrad uda się utworzyć federację organizacji proobronnych. - Resort obrony jest zainteresowany, aby rozmawiać nie ze 120 partnerami, ale by istniało wyraźne przedstawicielstwo tych organizacji - powiedział.

Siemoniak był pytany przez dziennikarzy, czy Polska rozważa przywrócenie, na wzór Litwy, powszechnego poboru do wojska. - Nie rozważamy tego pomysłu - oświadczył szef MON. - Z tego co wiem Litwa ma wielkie problemy, by znaleźć kandydatów do swojej armii zawodowej, my wręcz przeciwnie, mamy nadmiar chętnych - zaznaczył.

Tematem rozpoczętego w piątek I Kongresu Organizacji Proobronnych i Klas Mundurowych jest włączenie organizacji paramilitarnych w system szkolenia rezerw dla wojska i reagowania kryzysowego oraz wykorzystania ich w obronie terytorialnej. W trakcie spotkania, organizowanego przez MON, mogą też zapaść decyzje dotyczące zawiązania federacji siedmiu stowarzyszeń, które już współpracują z resortem. Federację ma zawiązać siedem organizacji: pięć związków strzeleckich, Legia Akademicka - organizująca szkolenia wojskowe dla zainteresowanych studentów, oraz stowarzyszenie FIA (Fideles et Instructi Armis - Wierni w Gotowości pod Bronią).

W kongresie biorą udział przedstawiciele ok. 280 szkół, w których działają klasy mundurowe, i delegaci 120 stowarzyszeń już współpracujących z MON lub znanych resortowi - związków strzeleckich, nawiązujących do tradycji piłsudczykowskiego "Strzelca", a także innych organizacji, nie tylko paramilitarnych; do proobronnych MON zalicza także PCK, Ligę Obrony Kraju i Towarzystwo Wiedzy Obronnej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (102)