Tomasz Nałęcz: w kwestii teczek PiS zbliża się do SLD
Charakterystyczna jest zmiana stanowiska PiS-u. Do tej pory PiS był tą partią, która była za pełną jawnością teczek, to liderzy PiS-u czynili z Bronisława Wildsteina bohatera narodowego, kiedy wyniósł ten katalog. Dzisiaj rzeczywiście stanowisko PiS-u jest bliższe stanowisku SLD, jeśli chodzi o nieujawnianie tych materiałów. Jakaś tajemnica chyba się z tym wiąże. Ale zobaczymy, pożyjemy, zobaczymy, nie ma takich tajemnic, które by z czasem nie wyszły - powiedział wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz w "Sygnałach Dnia".
13.06.2005 | aktual.: 13.06.2005 10:39
Sygnały Dnia: Bo tutaj doszło do ciekawego sporu ostatnio Lecha Kaczyńskiego z Janem Rokitą w sprawie ujawniania zawartości teczek polityków – ujawnić wszystkie, czy nie ujawnić wszystkich? A nawet wręcz padła groźba, że nie dojdzie do koalicji Platformy i Prawa i Sprawiedliwości.
Tomasz Nałęcz: Właśnie, byłem świadkiem tego sporu, byłem zaskoczony jego gwałtownością, bo wymianie zdań towarzyszył ogromny ładunek takich emocji, wręcz takich związanych z bardzo groźnymi błyskami w oczach i w gestach. Zobaczymy. Bo charakterystyczna jest tutaj zmiana stanowiska PiS-u, bo do tej pory PiS był tą partią, która była za pełną jawnością teczek, to liderzy PiS-u czynili z Bronisława Wildsteina bohatera narodowego, kiedy wyniósł ten katalog. Dzisiaj rzeczywiście stanowisko PiS-u jest bliższe stanowisku SLD, jeśli chodzi o nieujawnianie tych materiałów. Jakaś tajemnica chyba się z tym wiąże. Ale zobaczymy, pożyjemy, zobaczymy, nie ma takich tajemnic, które by z czasem nie wyszły.
Sygnały Dnia: A czy kandydaci na prezydenta powinni ujawnić swoje teczki? Wszyscy?
Tomasz Nałęcz: Myślę, że już nie unikną tego, bo część zaczęła ujawniać, pozostali są gotowi ujawnić, więc sądzę, że ci, którzy by nie chcieli ujawnić, nawet nie dlatego, że chcieliby je ukryć, tylko że takie mają zasady, nie będą mieli innego wyjścia, tylko pewnie ujawnią.
Sygnały Dnia: No tak, ale to wtedy Sąd Lustracyjny straci pracę. Każdy będzie sobie mógł przeczytać, no to co ma sąd do rozstrzygania, czy ktoś współpracował, czy nie współpracował?
Tomasz Nałęcz: To prawda, ale, moim zdaniem, tej fali już się nie oprzemy, ona jak fala powodziowa idzie do przodu i jedni uważają, że to dobrze, bo jest dużo wody, inni będą zwracali uwagi na zalewane bezsensownie przy okazji ludzkie domy, ale ona będzie szła, moim zdaniem.
Sygnały Dnia: No tak, ale każda fala powodziowa kiedyś opada, a ta kiedy opadnie w naszym polskim przypadku?
Tomasz Nałęcz: No, ona opadnie, acz pewnie nie do końca, w momencie, kiedy ludzie, którzy byli przedmiotem działania służby bezpieczeństwa czy który zwalczali ludzi działających na rzecz suwerennej, demokratycznej Polski, będą odchodzili z życia publicznego, czy mówiąc bardzo brutalnie, będą wymierali. Aczkolwiek moim zdaniem nie opadnie do końca, bo zostaną dzieci, wnuki tych ludzi.
Sygnały Dnia: Czyli przy okazji następnych wyborów parlamentarnych, prezydenckich będziemy wracali do wszystkiego tego, co działo się w naszym kraju przed 1989 rokiem.
Tomasz Nałęcz: To prawda. Nie, nie, ta fala podnosi się, oczywiście, w momencie napięcia politycznego, a takim napięciem są wybory, i ona służy do wzajemnych ataków politycznych.