PolskaTomasz Nałęcz: nie cieszę się, że mam dwie krowy...

Tomasz Nałęcz: nie cieszę się, że mam dwie krowy...

Wszystkie ugrupowania lewicy są na granicy progu i tu nie ma się już czego cieszyć i reagować zgodnie ze starą polską zasadą - nie cieszę się, że mam dwie krowy, tylko cieszę się, że sąsiadowi zdechła jedyna krowa. To jest obłędna i niewłaściwa zasada, żeby cieszyć się, że rywal z tego samego środowiska ma gorzej, a ja chociaż też nienajlepiej, to jednak punkt lepiej - powiedział wicemarszałek sejmu Tomasz Nałęcz (SdPl), gość Salonu Politycznego Trójki.

29.04.2005 | aktual.: 29.04.2005 12:31

Jolanta Pieńkowska: Pięć procent panie marszałku, to nie jest żaden powód do radości.

Tomasz Nałęcz: Nie, ależ oczywiście, wszystkie ugrupowania lewicy są na granicy progu i tu nie ma się już czego cieszyć i reagować zgodnie z taką starą polską zasadą - nie cieszę się, że mam dwie krowy, tylko cieszę się, że zdechła sąsiadowi jedyna krowa. To jest obłędna i niewłaściwa zasada, żeby się cieszyć, że ten rywal z tego samego środowiska ma gorzej, a ja jednak też nienajlepiej, to jednak punkt lepiej.

Jolanta Pieńkowska: No dobrze, ale wspólna lista do sejmu możliwa, czy nie?

Tomasz Nałęcz: Chodzi o to, żeby rosło zaufanie do lewicy, chodzi o to, żeby dokonać stosownego remontu w tych środowiskach lewicowych. Myśmy ten remont zaczęli, przeprowadzili u siebie. Ja to mówię dosyć niepewnym głosem...

Jolanta Pieńkowska: Właśnie słyszę.

Tomasz Nałęcz: No właśnie, bo za chwilę znowu narazimy się na zarzut, mówię tutaj o naszym środowisku Socjaldemokracji Polskiej, że jesteśmy mentorscy, że pouczamy SLD, że stawiamy warunki, że ingerujemy w suwerenne decyzje SLD.

Jolanta Pieńkowska: No dobrze, ale mówi pan o pewnych warunkach, które musiały być spełnione, żeby takie wspólne listy były możliwe i jaki byłby ten podtawowy warunek, który musiałby spełnić SLD?

Tomasz Nałęcz: Tu wcale nie chodzi o personalia, bo to się najczęściej sprowadza do personaliów.

Jolanta Pieńkowska: Że jak Józef Oleksy nie będzie przewodniczącym, to droga otwarta.

Tomasz Nałęcz: Nie, to znaczy, ja tę kwestię odkładam akurat na plan dalszy. To znaczy o wiele ważniejsze jest, żeby nie tylko mówić o zmianach, ale żeby je robić - to znaczy mnie cieszy, że SLD potępia aferalność w swoich szeregach, ale chciałbym, żeby SLD odniosło się do konkretnych afer. Na przykład - wielokrotnie to powtarzam, bo ta sprawa mnie najbardziej boli, bo po raz pierwszy podniosłem welon z takiej niesympatycznej twarzy po lewej stronie - mówię tutaj o aferze Rywina. Chciałbym usłyszeć od liderów SLD, czy była afera Rywina czy nie. Bo w tej sprawie SLD moim zdaniem ciągle uważa, że nie było afery Rywina. A jednym z podstawowych zachowań w sejmie, to było - posłowie z parzystymi legitymacjami głosowali za jedną wersją sprawozdania z komisji śledczej, a posłowie z nieparzystymi za inną wersją.

Jolanta Pieńkowska: Przed posłami - jeśli nie dojdzie do samorozwiązania sejmu - przed posłami jeszcze w czerwcu głosowanie na te wybory nowego prezesa IPN. "Panu już dziękujemy - Kieres musi odejść" - czytamy dziś na pierwszej stronie Trybuny. Prawo i Sprawiedliwość wycofało wczoraj deklarację poparcia dla Leona Kieresa. Lider Platformy Obywatelskiej Jak Rokita, mówi, że ta kandydatura stoi teraz pod wielkim znakiem zapytania. A jak w tej sprawie zachowa się teraz SdPl?

Tomasz Nałęcz: Ja jestem przekonany, że jeśli ta kandydatura zostanie przedstawiona sejmowi, to powinniśmy ją poprzeć. Trybunie się nie dziwię, bo ona była zawsze konsekwentna i domagała sie dymisji prezesa. Dziwię się liderom prawicy, ponieważ prezes Kieres w tej ostatniej sprawie zachował się tak, jak prawica sobie zawsze życzyła, to znaczy - są konkretne informacje, są konkretne zarzuty wobec kogoś, kto współpracował - trzeba to ujawniać, bo prawda ma działanie oczyszczające. Ja nie jestem zwolennikiem....

Jolanta Pieńkowska: No właśnie, chciałam pana zapytać czy dobrze się stało, że Leon Kieres ujawnił nazwisko ojca Hejmo.

Tomasz Nałęcz: Pani redaktor, stało się źle.

Jolanta Pieńkowska: Jak to dziś mówią niektórzy profesorowie, poza wszelkimi procedurami.

Tomasz Nałęcz: Nie, moim zdaniem zgodnie z procedurami - moim zdaniem ta ustawa jest taka. Ona zawiera takie furtki, które pozwalają prezesowi w każdej sytuacji na zrobienie bardzo wielu rzeczy.

Jolanta Pieńkowska: Profesor Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka mówi dzisiaj w Gazecie Wyborczej - "Profesor Leon Kieres podając opinii publicznej nazwisko osoby, która miała informować SB o Karole Wojtyle zlekceważył ustawę o IPN."

Tomasz Nałęcz: Moim zdaniem nie. Moim zdaniem profesor Kieres powołuje się na konkretne artykuły. To są takie specjalne artykuły, które pozwalają obejść takim by-passem właściwie całe obowiązujące w Polsce ustawodawstwo. I to ustawodawca świadomie do tej ustawy wprowadził. Profesor Kieres z tego skorzystał. Skorzystał zresztą również z tego przy okazji pani Niezabitowskiej - wtedy to nikogo nie bulwersowało. Rzeczywiście cała sytuacja jest niestosowna, bo mówienie o tej sytuacji...

Jolanta Pieńkowska: Wiem, ale nie powiem.

Tomasz Nałęcz: Nie, nie. O podejrzeniu, że w otoczeniu Papieża jest - bo mówimy tylko o podejrzeniu, bo nie widzieliśmy materiałów - więc mówienie w atmosferze wielkiej narodowej żałoby - o podejrzeniu, że w otoczeniu papieża jest człowiek, który współpracował ze Służbami Specjalnymi PRL jest... no, narusza powagę tej żałoby i głeboko razi powagę wielu milionów, milionów Polaków.

Jolanta Pieńkowska: A czy trzeba było nie ujawniać?

Tomasz Nałęcz: Właśnie. Ale to trzeba zapytać polską prawicę, czy ona nie ma świadomości, że tak ustawa, która została przez nią przegłosowana, praktyka, która została przez nią zaakceptowana, może rodzić takie sytuacje. Ci sami ludzie, którzy usprawiedliwiali moim zdaniem o wiele gorszą sytuację - to znaczy wyniesienie z IPN przez pana Wildsteina katalogu, opublikowanie tego katalogu z oczywistą taką insynuacją, że to nie jest katalog, tylko to jest lista agentów. No moim zdaniem - kto siał wiatr? Kto zebrał burzę w tym dramatycznym momencie? Nie ma co teraz z profesora Kieresa robić ofiary - bo profesor Kieres dokładnie zachował się według tych samych reguł, których zawsze przestrzegania wymagała od niego polska prawica. Więc moim zdaniem Polska prawica jest obłudna, że oburza się na coś, co jest dla niej normą.

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)