Tomasz Lis w niemieckiej telewizji ARD o prześladowaniu dziennikarzy w Polsce
Tomasz Lis wystąpił w niemieckiej telewizji ARD. Dziennikarz odniósł się do zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o "repolonizacji mediów". Poskarżył się także, że jego program, "Tomasz Lis na Żywo", ma zostać zdjęty z anteny TVP2.
06.12.2015 | aktual.: 07.12.2015 07:05
Prowadzący program "Europamagazin" Hans-Dieter Krause powiedział, że dziennikarze w Polsce są prześladowani politycznie. - Odkąd PiS doszedł do władzy, robi co w jego mocy, by usunąć wszystkie przeszkody na drodze do uzyskania absolutnego monopolu władzy. Krytyczne wywiady z politykami - tego Polacy już pewnie nie uświadczą - stwierdził.
Krause przywołał sprawę dziennikarki TVP Info Karoliny Lewickiej, która została zawieszona po programie z udziałem prof. Piotra Glińskiego (zobacz więcej na ten temat)
. - Lewicka pytała wicepremiera Glińskiego o wolność artystyczną. Była uparta. Domagała się odpowiedzi i została za to zawieszona. W międzyczasie wróciła na antenę. Ale to było ostrzeżenie. TVP czekają zmiany. Kto posiada media, ten posiada władzę - powiedział niemiecki dziennikarz.
Jego zdaniem "Europa nie protestowała przeciwko łamaniu zasad demokracji i ograniczaniu wolności na Węgrzech". - To się teraz mści. Węgrzy znaleźli naśladowców - podkreślił Krause.
Tomasz Lis został przedstawiony przez prowadzącego program jako dziennikarz walczący z "rosnącym politycznym naciskiem na media w Polsce". Lis poskarżył się, że ze względów politycznych jego program został zdjęty z anteny.
- Nad czym specjalnie nie boleję, bo program i tak był bojkotowany przez polityków rządzącej partii. Gdy ani prezydent, premier, ani ministrowie nie chcą przychodzić do programu dyskutować, to traci on trochę swój sens - powiedział.
Zdaniem dziennikarza możliwe jest, że PiS wyrzuci niemieckie media z Polski. Choć - jak zaznaczył - "byłoby to sprzeczne z prawem unijnym". - To w końcu wywłaszczenie - ocenił.
Lis poskarżył się również na "hejterów" w sieci. - Życzą mi, bym zdechł na raka, albo piszą, że wyślą moje ciało do Kaliningradu. I tak jest codziennie - powiedział. Dziennikarz podkreślił jednak, że jako maratończyk jest wytrzymały i przetrwa rządy PiS.