Tomasz Lis: nie bądźmy dziadowskim krajem - dajmy premierowi 40‑50 tys. zł
Tomasz Lis, szef "Newsweeka" ocenił, że podwyżka pensji dla premiera zakończyłaby dyskusję o finansowaniu partii politycznych. - Nie bądźmy dziadowskim krajem. Jeżeli pensja premiera jest poniżej pieniędzy dobrego reportera "Faktów" czy "Wydarzeń", to jest to kuriozum - ocenił w radiu TOK FM. Jego zdaniem, aby PO nie musiało płacić za garnitury szefa rządu, Donald Tusk powinien zarabiać 40-50 tys. zł.
21.06.2013 | aktual.: 24.06.2013 10:35
Obecna pensja premiera wynosi 19 tys. zł.
- Mam nadzieję, że finałem całej dyskusji o finansach partii, nie będzie jeszcze większe dziadostwo w polskiej polityce. Rozmawiałem w tym tygodniu z kilkoma politykami i mówili, bez pretensji, o realnym dziadostwie i biedzie. Ogromna większość parlamentarzystów nie korzysta z garniturów Kenzo. Mają tylko jeden garnitur na kadencję i dwa krawaty. Na eksperta, który pomógłby pracować nad ustawą, to pieniędzy nie ma już w ogóle - ocenił Lis.
Również Janusz Palikot wyraził w TOK FM chęć podwyżki dla premiera. - Premier w Polsce powinien dziś zarabiać w granicach 50 tys. zł. To europejski standard, który pozwala mu kupić garnitur, cygaro i wino. My się wstydzimy, jak nas pytają o te garnitury. Bo to obciach, że premier musi kombinować, skąd wziąć na garnitur - stwierdził szef Ruchu Palikota.