Tomasz Lis musi przeprosić Krystynę Pawłowicz. "Jego kłamstwa były nie do obrony"
Tomasz Lis musi przeprosić Krystynę Pawłowicz i wypłacić jej zadośćuczynienie w wysokości 40 tys. zł za tekst "Bulterierka Prezesa", który ukazał się w kwietniu 2016 r. w Newsweek Polska. Posłanka PiS nazwana w nim została m.in. "psem gończym" Jarosława Kaczyńskiego. Wyrok jest prawomocny.
01.08.2017 | aktual.: 01.08.2017 16:56
Wyrok w tej sprawie zapadł zaocznie, w połowie czerwca. Jak poinformowała sekcja prasowa warszawskiego Sądu Okręgowego już się uprawomocnił.
Sąd w wyroku zobowiązał Tomasz Lisa do opublikowania na stronie Newsweek Polska oświadczenia z przeprosinami i z wyrażeniem głębokiego ubolewania "z powodu bezpodstawnego naruszenia dóbr osobistych" posłanki oraz "wprowadzenia czytelników w błąd".
Zasądził też od naczelnego tygodnika 40 tys. zł. zadośćuczynienia na rzecz Pawłowicz. "Jego kłamstwa były nie do obrony. T. Lis oddał sprawę walkowerem. Wydano wyrok zaoczny" - napisała na Facebooku posłanka PiS.
"Od razu prostuję. O tym, że był proces, dowiedziałem się po wyroku. Zawiadomienie poszło na zły adres. Będzie wniosek o proces od nowa" - napisał na Twitterze Lis.
"Pies gończy Kaczyńskiego"
Chodzi o tekst, który ukazał się w Newsweeku 18 kwietnia 2016 r. Pawłowicz została w nim przedstawiona jako "bezgranicznie wpatrzona" w prezesa PiS.
"Jest psem gończym Kaczyńskiego. On ją spuszcza z łańcucha, ona warczy, szczeka i gryzie. Potem prezes mówi "siad", "do budy". A ona kładzie po sobie uszy i wykonuje polecenia" - napisano w tekście.
W artykule nawiązano też do prywatnych relacji posłanki z młodzieńczych lat.
Pawłowicz tuż po tej publikacji mówiła w rozmowie z "Super Expressem": "Już w przeszłości "Newsweek" w ramach uprawianego przemysłu pogardy poświęcał mi swoją kłamliwą uwagę. Ukazywały się na mój temat paszkwile, ale wtedy wszyscy mi mówili, żeby sprawą się nie zajmować, zgodnie z powiedzeniem, żeby g... nie ruszać. Ale kiedy ostatnio napisano mój obelżywy życiorys, przyprawiono mi gębę, przyrównano do zwierząt, postanowiłam zareagować".
Dodała, że w tekście są zamieszczone "kłamliwe historie" i "zmyślone fragmenty dotyczące jej osobistych spraw".