Tomasz Dziemianczuk: czułem się jak egzotyczne zwierzę w klatce
- Czułem się jak egzotyczne zwierzę w klatce, które pokazuje się w mediach i na wybiegu. Takie przeświadczenie było w czasie całego naszego pobytu w Rosji. Wszędzie, gdzie się pojawialiśmy wzbudzaliśmy pewnego rodzaju sensację – tak Tomasz Dziemianczuk, aktywista Greenpeace, opowiadał w TVP o swoim uwięzieniu w Rosji.
– Jedno, czego się nauczyłem tutaj w Rosji, to to, że wszystko jest nieprzewidywalne i wszystkie czarne scenariusze, które mieliśmy od początku, po prostu spełniły się. Najpierw było oskarżenie o terroryzm. Później zmieniono je na piractwo i było oficjalnym zarzutem - wspominał Dziemianczuk.
- Widać było, że rząd rosyjski bardzo poważnie podchodzi do tego protestu. Nasze działania skupiły się na tym, żeby przekonać rząd Rosji, że to nie ma nic wspólnego z polityką. Że mamy na celu dobro wszystkich obywateli, także Rosjan – podkreślił.
Dziemianczuk był 10. działaczem Greenpeace'u, który po dwóch miesiącach w aresztach w Murmańsku i Petersburgu wyszedł na wolność. Areszty opuściło 11 ekologów. Sądy w mieście nad Newą - jak dotąd - zgodziły się na zwolnienie za kaucją 26 aktywistów. Za wszystkich Greenpeace wpłacił po 2 mln rubli kaucji.
Jedynym, któremu przedłużono aresztowanie o trzy miesiące, jest obywatel Australii Colin Russell, radiotelegrafista z "Arctic Sunrise". Jego adwokat zapowiedział już zaskarżenie tej decyzji.
Akcja Greenpeace'u na Morzu Barentsa
18 września działacze Greenpeace'u z pokładu statku "Arctic Sunrise" usiłowali dostać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja na Morzu Barentsa, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB)
, która zatrzymała statek i odholowała go do Murmańska.
Sąd rejonowy w tym mieście na północy Rosji nakazał aresztowanie na dwa miesiące wszystkich członków załogi "Arctic Sunrise", w tym 26 cudzoziemców pochodzących z 18 krajów.
Początkowo Komitet Śledczy postawił im zarzut piractwa, za co groziło im od 10 do 15 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej. 23 października komitet zakomunikował, że zmienił oskarżonym kwalifikację czynu z "piractwa" na "chuligaństwo".
11 listopada ekolodzy zostali przewiezieni z Murmańska do Petersburga, gdzie umieszczono ich w trzech aresztach śledczych. Źródła w rosyjskich organach ścigania wyjaśniły, że chodziło o poprawę warunków ich przetrzymywania.
Aktywiści Greenpeace'u odrzucili oskarżenia o piractwo i stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa pracowników platformy wiertniczej. Podkreślają, że ich protest był akcją pokojową, a "Arctic Sunrise" nie naruszył 500-metrowej strefy bezpieczeństwa wokół platformy. Odrzucają także zarzut chuligaństwa, argumentując, że w żaden sposób nie naruszyli porządku publicznego.
* Źródło: TVP,PAP*