"To wielka porażka" - Niemcy nadal bez prezydenta
Pierwsza tura odbywających wyborów prezydenckich w Niemczech nie przyniosła rozstrzygnięcia. Żaden z kandydatów nie uzyskał bezwzględnej większości głosów w Zgromadzeniu Federalnym. - To wielka porażka rządu chadeków i liberałów - oświadczyła po pierwszej turze przewodnicząca Lewicy Gesine Loetsch.
Faworyt wyborów, kandydat koalicji Christian Wulff uzyskał poparcie 600 członków Zgromadzenia Federalnego. Bezwzględna większość wynosiła zaś 623 głosy. Na kandydata opozycyjnych partii SPD i Zielonych Joachima Gaucka głosowało 499 delegatów. Polityk postkomunistycznej Lewicy Luc Jochimsen zdobyła 126 głosów, a kandydat skrajnie prawicowej Narodowo-Demokratycznej Partii Niemiec (NPD) - Frank Rennicke - 3 głosy.
Niemieccy komentatorzy nie kryją zaskoczenia, że Wulff zdobył dużo mniejsze poparcie, niż wynikałoby z arytmetyki wyborczej. Koalicja chadeckiego bloku CDU/CSU i liberalnej FDP ma bowiem absolutną większość w Zgromadzeniu Federalnym - aż 644 głosy, co wystarczyłoby do zwycięstwa w pierwszej turze.
Tymczasem aż 44 elektorów poparło kandydata opozycji albo wstrzymało się od głosu. Opozycja uznała ten wynik za cios dla rządu kanclerz Angeli Merkel i wicekanclerza, szefa FDP Guido Westerwellego.
Zdaniem szefa Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) Sigmara Gabriela, wielu delegatów posłuchało apeli opozycji o dokonanie wolnego wyboru i nie kierowało się w trakcie wyborów zaleceniami partyjnymi.
Jest to w dużej mierze zasługa samego kandydata SPD i Zielonych Joachima Gaucka. Charyzmatyczny 70-letni pastor, były opozycjonista w d. NRD i pierwszy szef Urzędu ds. Akt Stasi cieszy się ogromną popularnością i autorytetem wśród niemieckiej opinii publicznej.
Zgodnie z konstytucją RFN prezydent wybierany jest w głosowaniu tajnym, a elektorom nie można narzucić dyscypliny partyjnej.
Także w drugiej turze wyborów, która rozpoczęła się dziś po południu, do rozstrzygnięcia konieczna jest bezwzględna większość. Jeśli żaden z kandydatów nie uzyska wymaganej liczby głosów, odbędzie się trzecia runda, w której do wyborów wystarczy już zwykła większość.
Przedterminowe wybory prezydenckie w Niemczech są konieczne, gdyż 31 maja z urzędu szefa państwa ustąpił ze skutkiem natychmiastowym Horst Koehler. Uzasadnił swą decyzję kontrowersjami wokół jego wypowiedzi, w której powiązał on udział niemieckich sił w misjach zagranicznych z potrzebą ochrony interesów gospodarczych Niemiec.