To spotkanie miało być przełomem - co ustalono?
Pozostaliśmy przy swoich stanowiskach, nie będzie tolerancji i łagodzenia reguł gry - powiedział Donald Tusk po spotkaniu w Centrum Dialog w Warszawie ze stowarzyszeniami i grupami kibicowskimi. Zamierzają oni przedstawić premierowi m.in. swój projekt ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych.
26.09.2011 | aktual.: 26.09.2011 18:15
Premier nie wykluczył, że w ciągu kilku miesięcy "dojdzie do próby zbudowania praktyk dopuszczalnych zachowań na stadionach". Spotkanie odbyło się w warszawskim Centrum Dialog. Kibice zamierzali przedstawić premierowi m.in. swój projekt ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych.
- Nie zależy nam na tym, aby zbiorowo kogoś karać, ale bezwzględnie będziemy egzekwować prawo wobec każdego, kto łamie to prawo - oświadczył Tusk na briefingu prasowym po spotkaniu. - Policja będzie robiła to, co do niej należy, wymiar sprawiedliwości to, co do niego należy - dodał premier.
Dopytywany, po co odbyło się spotkanie z kibicami, odpowiedział, że "każde spotkanie jest lepsze niż bijatyka". Jak jednak zaznaczył, "nie po to się spotyka, aby cokolwiek negocjować".
"Padło kilka ciekawych uwag"
Premier przyznał, że usłyszał na spotkaniu "kilka ciekawych uwag" co do zapisów prawa i praktyki działania niektórych instytucji. - Zapamiętam i być może wyciągniemy z tego sensowne wnioski - podkreślił.
Tusk zwrócił się do kibiców z - jak powiedział - jednoznacznym przesłaniem: - Kibicowanie tak, trudne charaktery tak, wiem, stadion to nie teatr, ale dla chuligaństwa i bandyterki nie będzie tolerancji ze strony władzy.
- Wiem, za co biorę pieniądze, za co odpowiadam. Z mojej strony egzekucja prawa i pilnowanie porządku i bezpieczeństwa jest przykazaniem numer jeden - zapewnił premier.
Dodał, że rolą państwa jest pilnowanie bezpieczeństwa obywateli, a nie komfort kibiców, "szczególnie tych najbardziej krewkich, nie mówiąc o przestępcach".
Ocenił, że przedstawiciele stowarzyszeń kibicowskich podczas spotkania sprawiali wrażenie osób zainteresowanych, żeby był ład i porządek na stadionach. - Zobaczymy, jak to będzie w praktyce wyglądało - zastrzegł jednak Tusk. Oświadczył też: - Przestrzegałbym wszystkich, którzy ubiegają się o władzę, żeby nie zawiązywali jawnych czy tajnych sojuszy z ludźmi, dla których przemoc jest filozofią życia.
"Wielobramkowy remis" w spotkaniu
Przedstawiciel kibiców ze stowarzyszenia "Wiara Lecha" Jarosław Pucek ocenił po poniedziałkowym spotkaniu z premierem, że był to "sparing zakończony wielobramkowym remisem". Kibice - jak relacjonował - mówili premierowi o niezbędnych zmianach w przepisach.
Pucek podkreślił, że premier Donald Tusk nie wykluczył dalszych spotkań z kibicami. - To było niezwykle szczere spotkanie, padło wiele mocnych słów, premier jasno postawił swoje stanowisko - mówił przedstawiciel kibiców po spotkaniu z szefem rządu, które odbyło się w warszawskim Centrum Dialog.
- Ostatecznie ustaliliśmy, że po wyborach - by nie łączyć dzisiejszego spotkania z kampanią wyborczą - będziemy dalej rozmawiać na temat możliwych zmian, które najbardziej bolą kibiców, a gdzie dostrzegamy największe pole do nadużyć i manipulacji, wyrwania serca życiu kibicowskiemu - mówił Pucek.
Jak dodał, ma wrażenie, że premier rozumie przekaz, z którym próbują się przebić od trzech lat, "że pewna część przepisów jest po prostu i zwyczajnie niekonstytucyjna". - Obiecaliśmy sobie, że będziemy współpracować, jeśli oczywiście premier pozostanie premierem - powiedział Pucek. Jak dodał, padło zaproszenie mówiące o tym, że "nawet jeśli premier nie będzie premierem, a jego następca będzie z PO, to ta praca będzie kontynuowana".
- Zrobiliśmy pierwszy duży krok, poznaliśmy się, myślę, że troszkę więcej nabraliśmy do siebie zaufania - powiedział przedstawiciel kibiców. Zastrzegł jednak, że gdyby ktoś nie chciał dotrzymać słowa, to "kibice dysponują dość sporą rzeszą, środkami i okazjami do tego, by powiedzieć, że ktoś słowa nie dotrzymał".
W ocenie Pucka, poniedziałkowe spotkanie "to był sparing zakończony wielobramkowym remisem". Ale - jak dodał - "kibice dzisiaj grali na wyjeździe, więc bramka na wyjeździe liczy się podwójnie, dogrywka będzie po wyborach, chodzi o to, by móc sobie przybić piątkę po meczu i odebrać puchar z rąk prezydenta (...)".
Nie tylko premier i rząd
Oprócz szefa rządu w spotkaniu udział wzięli komendant główny policji Andrzej Matejuk oraz odpowiadający m.in. za policję wiceszef MSWiA Adam Rapacki.
Przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibiców na spotkaniu z premierem mieli domagać się m.in. rezygnacji ze sprzedaży piwa na stadionach i nieużywania wobec kibiców nadmiernych środków bezpieczeństwa - chodzi m.in. o kilkutysięczne grzywny i zakazy stadionowe za obraźliwe okrzyki i przekleństwa.
W ostatnim czasie przedstawiciele tych środowisk pojawiają się w miejscowościach, które premier odwiedza w ramach swojego objazdu po kraju i usiłują przedstawiać mu swoje racje. Zaproszenie na spotkanie szef rządu wystosował w ub. tygodniu we Wrześni, gdzie pojawili się kibice.
- Niech przyjadą przedstawiciele stowarzyszeń i innych grup kibicowskich w Polsce. Niech przyjadą ci, którzy chcą rozwiązać dwa problemy: wasze poczucie, że jesteście gnębieni, i drugi, że gnębiona na stadionach jest większość, która nie chce słuchać przekleństw - mówił wówczas Tusk.
Kibice: mamy dosyć szykanowania
Mamy dosyć szykanowania środowiska kibicowskiego - mówili przedstawiciele fanów piłkarskich na konferencji prasowej, zwołanej przed spotkaniem z premierem.
- Wśród nas są różni ludzie, ale to nie usprawiedliwia represji, jakie nas spotykały. Jakiś czas temu wybraliśmy się na spotkanie z premierem do miejscowości pod Białymstokiem, ale większość z nas tam nie dotarła, ponieważ byli poddawani szczegółowej i długiej kontroli policyjnej. Oczywiście nie podano im żadnego powodu. Kilka dni później 42 osoby zostały bezprawnie zatrzymane pod urzędem wojewódzkim w Białymstoku, a 12 z nich otrzymało po 500 zł mandatu bez prawa odwołania się - powiedział na konferencji prasowej reprezentujący kibiców Jagiellonii Białystok, Tomasz Piętka.
- Nie rozumiemy dlaczego środowisko kibicowskie jest tak szykanowane. Mamy tego dosyć - podkreślił Piętka.
Konflikt pomiędzy obydwoma stronami rozpoczął się po tym jak w końcówce poprzedniego sezonu, zamykane były stadiony piłkarskie. Była to odpowiedź rządu na burdy pseudokibiców po majowym finale Pucharu Polski w Bydgoszczy pomiędzy Legią a Lechem.
- Decyzjami o zamykaniu stadionów uderzono w tysiące osób, których nie było w Bydgoszczy i nie łamali prawa. To była tylko medialna "ustawka" jakich ostatnio jest dużo. Podobnie wygląda sprawa z nową ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych, która jest najbardziej rygorystyczną w Europie - powiedział społeczny rzecznik praw kibica Przemysław Wipler.
"Kibice są postrzegani jako bandyci i dilerzy"
Grupa reprezentująca kibiców uważa, że okres przedwyborczy nie jest komfortowy jeśli chodzi o takie spotkanie. - Ta zbitka terminów nie jest zależna od nas. My o to spotkanie prosimy już od pół roku. Kibice bowiem są postrzegani jako bandyci i dilerzy. Oczywiście jak w każdym środowisku, również w naszym zdarzają się tacy ludzie. Naszym celem jednak jest poprawienie bezpieczeństwa na stadionach poprzez edukację, a nie restrykcje. Oczywiście nie jest winą premiera to jak traktuje nas policja, ale strona rządowa stworzyła właśnie taką atmosferę - przekonywał prezes Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibiców (OZSK) Mariusz Jędrzejowski.
- Chcemy, aby na stadionach wszyscy dobrze się bawili. Mamy wrażenie, że o to samo chodzi premierowi, ale nie rozumiemy jego metodologii. Zakładam, że spotkam się z Donaldem Tuskiem jak kolega z kolegą i wiele sobie wyjaśnimy - mówił Jarosław Pucek z "Wiary Lecha", członek PO.
OZSK stworzyło inicjatywę "Kibice za bezpieczeństwem". Na spotkaniu z premierem przedstawiciele fanów piłkarskich będą domagali się m.in. rezygnacji ze sprzedaży piwa na stadionach i nie używania wobec kibiców nadmiernych środków bezpieczeństwa; chodzi m.in. o kilkutysięczne grzywny i zakazy stadionowe za obraźliwe okrzyki i przekleństwa.