To przełomowy moment tej kampanii?
Wybory parlamentarne coraz bliżej, końca dobiega też cykl debat przedwyborczych organizowanych przez telewizję TVN24. Tym razem zaproszeni do studia goście dyskutowali o finansach i gospodarce. W studiu zasiedli przedstawiciele partii mających reprezentację parlamentarną, zabrakło jedynie reprezentanta PiS, który po raz kolejny odmówił udziału w spotkaniu.
30.09.2011 | aktual.: 30.09.2011 21:10
Uczestnikami dyskusji są: Jacek Rostowski (PO), Waldemar Pawlak (PSL), Paweł Poncyljusz (PJN) i Leszek Miller (SLD). Spotkanie prowadzi dziennikarka TVN24 Justyna Pochanke. W poprzednich debatach rozmawiano o służbie zdrowia, polityce zagranicznej infrastrukturze i rozwoju regionalnym oraz rolnictwie.
Tradycyjnie już dyskusja podzielona jest na pięć rund. W pierwszej pytanie jest kierowane do wszystkich uczestników dyskusji. W drugiej rundzie każdy z polityków otrzymuje inne pytania, w trzeciej uczestnicy odpytują się nawzajem. W czwartej ponownie pada po jednym pytaniu do każdego polityka, a piąta runda to podsumowanie dyskusji.
Jaki plan awaryjny na nadchodzący kryzys?
- Musimy przygotować się do wariantu najgorszego - przekonywał Leszek Miller. Jak wskazywał, trzeba działać w dwóch kierunkach - racjonalizować finanse publiczne i działać na rzecz wzrostu gospodarczego. Podkreślił, że trzeba likwidować biurokratyczne bariery ograniczające przedsiębiorczość oraz dbać o innowacyjność polskiej gospodarki.
Minister Jacek Rostowski powiedział, że jego rząd przewidywał ten drugi kryzys i przygotował na niego Polskę. - Dlatego zagwarantowaliśmy Polsce dostęp do elastycznej linii kredytowej MFW. To taka nasza żelazna kasa na złe czasy - poinformował. Dodał, że zgromadzono odpowiedni środki finansowe w kasie państwa, zmieniono system OFE, który powoduje mniejsze zadłużanie się budżetu oraz wprowadzono mechanizmy, które ochronią Polskę przed atakami spekulacyjnymi. Podkreślił, że Polska jest na dobrej drodze, by zmniejszyć deficyt budżetowy poniżej 3% PKB w następnym roku.
Przedstawiciel PJN Paweł Poncyljusz argumentował, że obywatele oczekują rządu, który reaguje i działa. Wskazał, że PJN ma szereg propozycji, m.in. prostsze i niższe podatki, uwolnienie przedsiębiorczości poprzez upraszczanie procedur dotyczących działalności gospodarczej. Zapewnił, że Polskę stać na podatek liniowy wysokości 19%. - Problem polega na tym, że dzisiaj nie widać, aby władza chciała oszczędzać na sobie. Nieprawdą jest, że w budżecie brakuje pieniędzy - oświadczył poseł.
Z kolei Waldemar Pawlak zauważył, że "kryzys jak powódź rozlewa się po świecie, i tam gdzie będą słabe wały, tam będzie katastrofa". Argumentował, że trzeba "zaparkować w bezpiecznym miejscu" i ważnym celem jest zachowanie oraz tworzenie miejsc pracy. - Mamy wpływ na regulację, trzeba zmniejszać bariery administracyjne i koszty regulacyjne - akcentował lider ludowców. Wskazał, że trzeba teraz uprościć przepisy podatkowe i prawo budowlane.
Umowy śmieciowe i podatki
Pytany o umowy śmieciowe Paweł Poncyljusz powiedział, że jest ostrożny jeżeli chodzi o sztywne regulacje w Kodeksie pracy. - Umowy śmieciowe mają swoje wady jeżeli chodzi o wiarygodność kredytową. Dlatego PJN proponuje, aby Bank Gospodarstwa Krajowego był gwarantem w przypadku, gdy młodzi ludzie chcą wziąć kredyt - przypomniał Poncyljusz. Ale jeszcze raz zaznaczył, że nie chciałby nadmiernych regulacji na rynku pracy, bo to ograniczy tworzenie miejsc pracy. Wskazał, że najgorsza jest sytuacja, gdy pracownicy wpadają w tzw. szarą strefę, gdy nie mają żadnego ubezpieczenia i innych świadczeń. Z kolei Waldemar Pawlak pytany był o relacje z ministrem finansów Jackiem Rostowskim. Szef PSL zauważył, że przedkładanie budżetu państwa w ostatniej chwili to już świecka tradycja, ale podkreślił, że obie partie w koalicji dobrze się uzupełniają. Prowadząca dyskusję Pochankę przypomniała ostatnie wypowiedzi PSL krytykujące działania Rostowskiego. Do rozmowy włączył się sam minister finansów, który stwierdził, że "dobrze
nam się współpracuje". Pawlak zaznaczył, że obaj dzielą się zadaniami - on jest od rozwoju gospodarki, natomiast minister Rostowski jest od nadzoru finansowego.
Leszek Miller pytany o to, czy da słowo, iż SLD będzie przeciw podwyższaniu podatków, stwierdził, że jego rząd był ostatnim, który obniżał podatki dla przedsiębiorców (CIT). - Uważam, że nowoczesna lewica, do której się zaliczam, to jest nie tylko taka, która ma serce po lewej stronie i buduje osłony socjalne, ale też taka, która umie budować podstawy wzrostu gospodarczego. Bo żeby dzielić, trzeba mieć co dzielić - powiedział. Dodał, iż nie wie, co zrobi SLD, ale on będzie sprzeciwiał się podwyższaniu podatków, natomiast zauważył, że należałoby pomyśleć o nowej stawce podatku dla najbogatszych.
Jacek Rostowski zapewniał, że PO "kategorycznie" nie przewiduje żadnego podwyższania podatków, ale zaznaczył jednocześnie, że sytuacja na świecie jest niebezpieczna, może się zmienić i jego rząd musi reagować "elastycznie". - W zależności od sytuacji będziemy reagować w najbardziej adekwatny sposób, ale nie chcemy podwyższać podatków - powiedział. Zastrzegł, że w tej chwili nie ma potrzeby podwyższania obciążeń finansowych, ale "nie będzie pisał recept na przyszłe kolacje".
Miller przyznał, że de facto minister Rostowski zapowiedział podwyżkę podatków. - Jeżeli minister finansów powiedział, że będzie robił to, co będzie potrzebne, to oznacza, że podwyższy podatki - powiedział były premier. Przypomniał, że PO w przeszłości obiecywała obniżkę obciążeń fiskalnych i nigdy tego nie zrobiła. Rostowski jeszcze raz podkreślał, że w tym i przyszłym roku na razie żadna podwyżka nie jest potrzebna.
Becikowe, reformy PO i 3x15%
Minister finansów zapytał Leszka Millera dlaczego SLD chce ograniczyć dostęp do becikowego i ulgi prorodzinnej, co miałoby wynikać z propozycji lewicy. Były premier odpowiada, że obecny system jest "głęboko niesprawiedliwy", bo becikowe otrzymują rodziny, które tego nie potrzebują, ponieważ ich sytuacja jest bardzo dobra. - Sprawiedliwie nie znaczy równo. Każdy system, który przekazuje pieniądze z podatków do osób potrzebujących musi być tak skonstruowany, żeby te środki trafiały do tych rodzin, które ich naprawdę potrzebują - tłumaczył Miller.
Przedstawiciel SLD zaznaczył, że trzeba tak budować system socjalny, aby eliminować jednostki, które go nadużywają. Wskazał, że Polska nie jest bogata, "nie jest potęga, choć niektórym to się śni" - Każda złotówka przekazywana z budżetu ma być precyzyjnie kierowana - przekonywał.
Poncyljusz musiał odpowiedzieć na pytanie, dlaczego jako poseł PiS głosował przeciwko reformom finansowym przedłożonym przez PO. - Opozycja nie ma obowiązku głosować nigdy z rządem, powinien pan zapytać o to swoich kolegów z partii, którzy niejednokrotnie sypali piach w tryby poprzednich rządów - ripostował przedstawiciel PJN. Jego zdaniem, obecny rząd poza emeryturami pomostowymi nie zrobił właściwie nic.
Miller zapytał Jacka Rostowskiego, dlaczego PO nie wprowadziła swojego sztandarowego pomysłu - podatku liniowego 3x15%. Rostowski tłumaczył, że na przeszkodzie wielu planów rządu stanął kryzys finansowy, który wybuchł jesienią 2008 roku. - Musieliśmy gasić pożar wielkiego kryzysu i groźby recesji. Dzięki naszym działaniom mamy w Polsce o milion miejsc pracy więcej niż wtedy, gdy przejmowaliśmy władzę - powiedział minister finansów. Pawlak: działam cicho, ale skutecznie
Drugie pytanie byłego premiera skierowane było do ministra gospodarki Waldemara Pawlaka - dlaczego pozwala sobie na dominującą rolę ministra finansów w sprawach gospodarki. - Myślę, że pan mnie doskonale zna i wie, że nie lubię spektakularnych wyczynów. Działam cicho, ale skutecznie - odpowiedział wicepremier. Ujawnił, że z ministrem Rostowskim zawsze szukają kompromisów, choć nie za każdym razem to się udaje.
Pawlak zrewanżował się Millerowi i zapytał, w czym widzi lewicowy charakter SLD, bo sprawiedliwość podziału dochodów wzrosła za rządów PO-PSL, a zmalała za rządów lewicy. - Lewica XXI wieku musi umieć pobudzać wzrost gospodarczy i zarabiać na lewicowe marzenia. Bo można mieć te marzenia, a nie potrafić ich zrealizować. Ja tak samo poważnie traktuje tempo wzrostu PKB i dystrybucję tego, co uzyskamy - powiedział były premier. Przypomniał, że IIII RP rozwijała się dwa razy powyżej 7% PKB - w 1995 i 1997 roku, czyli podczas rządów lewicy.
Z kolei Poncyljusz musiał zmierzyć się z pytaniem o relacje z Niemcami i Rosją w kontekście współpracy gospodarczej. Przedstawiciel PJN wskazał, że Niemcy to nasz najważniejszy partner gospodarczy i w tej dziedzinie muszą być dobre warunki do tego, aby nasi przedsiębiorcy byli konkurencyjni na rynku niemieckim, a wtedy państwo nie będzie musiało nic już robić. - Inaczej sprawa wygląda z Rosją - zaznaczył Poncyljusz wypominając Pawlakowi umowę gazową, która zapewniła Moskwie "monopol na dostawy gazu do Polski". Opowiedział, że raczej za twardą polityką wobec Rosji, a nie "kłanianiem się w pas", co w jego opinii nic Polsce nie dało.
Spór o OFE
Przedstawiciel PJN pokazał oświadczenie majątkowe ministra Rostowskiego i wskazał, że ma pięć mieszkań, trzy domy. Zapytał, czy sięgnie jeszcze raz do OFE, czyli do kieszeni emerytów, którzy takich majątków jak poseł PO nie mają. Szef resortu finansów bronił decyzji o ograniczeniu składek do OFE, gdyż jego zdaniem ten system w rzeczywistości drenował pieniądze przyszłych emerytur. Jak przekonywał, wokół OFE panuje "propaganda". - Zmuszanie ludzi do inwestowania w OFE to wstyd dla polityków - nie szczędził słów krytyki Rostowski.
Poncyljusz przypomniał, że Otwarte Fundusze Emerytalne to pomysł m.in. Jerzego Buzka, który dzisiaj jest prominentnym politykiem PO. Rostowski ripostował, że niektórzy potrafią wycofać się ze swoich błędów. Akcentował, że ZUS daje bardziej stabilną emeryturę, a przesunięcie składek z OFE pozwoliło na zmniejszenie tempa zadłużania się państwa. Do dyskusji włączył się Pawlak zaznaczając, że obecny rząd wprowadził równowagę do systemy emerytalnego.
Drugie pytanie Poncyljusz skierował do wicepremiera Pawlaka - o 40% wzrósł koszt energii elektrycznej dla zwykłego odbiorcy przez ostatnie cztery lata, czy przez następne cztery lata wzrośnie o kolejne 40%. Lider ludowców wskazał, że są pewne sfery, gdzie państwo ma ograniczone pole manewru i właśnie sfera energii elektrycznej jest jedną z tych sfer. Tłumaczył, że wiele zależy od regulacji UE i cen surowców na światowym rynku. Podkreślił, że jego rząd poczynił wiele inwestycji w tej dziedzinie, nie zamknął żadnej kopalni i zabezpieczył Polaków przed znaczącymi wzrostami cen energii.