"To nie oznacza, że gen. Błasika nie było w kokpicie"
Nie ma powodu, by pracować nad nowym raportem o przyczynach katastrofy - uważa Edmund Klich, były akredytowany przy MAK. Jego zdaniem, na przebieg katastrofy nie miało wpływu to, czy gen. Andrzej Błasik był w kokpicie Tu-154M, czy go tam nie było.
16.01.2012 | aktual.: 16.01.2012 14:07
- Nawet jeśli to nie Błasik podawał odczyty wysokości, to kapitan powinien mieć jasność sytuacji, na jakiej wysokości się znajduje - zaznaczył w rozmowie z reporterem RMF FM Edmund Klich. - Ta rozbieżność nie powoduje, że raport komisji pana ministra Millera jest mało obiektywny, czy że należy jeszcze raz rozpocząć badanie. Ja nie widzę żadnego powodu - podkreśla.
Zaznacza także, że fakt, iż w krakowskim instytucie nie odczytano głosu samego Błasika, to nie oznacza, że go nie było w kabinie. Jak zauważył, generał mógł być autorem krótkich zdań, którym nie przyporządkowano konkretnych autorów.
- Biegłym nie udało się odczytać wszystkich wypowiedzi z kokpitu samolotu - ujawniła prokuratura wojskowa podczas trwającej konferencji ws. odczytów z czarnych skrzynek prezydenckiego tupolewa. Wyodrębniono wypowiedzi 17 osób, ale nie oznacza to, że wszystkie z nich udało się zidentyfikować - mówił.
Podczas konferencji prasowej, wojskowi prokuratorzy przedstawili opinię biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Sehna. Ekspertom nie udało się odczytać wszystkich wypowiedzi z kokpitu samolotu. Wyodrębniono wypowiedzi 17 osób. Wśród zidentyfikowanych słów nie ma wypowiedzi gen. Andrzeja Błasika.
Płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie przyznał, że nie dysponują "opinią, która mówiłaby, iż gen. Błasik przebywał w kabinie".