To nie koniec protestów. Petru zbiera ludzi przed Sejmem. "Walczymy do końca"
"Dziś o 19:00 musimy być przed Sądem Najwyższym! Walczymy do końca" - zachęca na Twitterze Ryszard Petru. Wszystko wskazuje na to, że protesty przeciwko reformie sądownictwa, którą przeprowadza PiS, nie skończą się tak szybko, a wręcz odwrotnie - rozprzestrzenią się po świecie.
"Berlin - miasto tak doświadczone przez totalitaryzm, globalny symbol wolności, nasz najbliższy sąsiad - już wielokrotnie okazywał Polakom swoją solidarność w trudnych czasach. I tym razem liczymy na Waszą obecność i wsparcie" - czytamy na facebookowym wydarzeniu "Łańcuch Światła Berlin". Pod polską ambasadę w Berlinie chce wybrać się ponad 230 osób - blisko 400 jest tym "zainteresowanych".
"Przynieście ze sobą świece. Zapalimy je jako uniwersalny znak sprawiedliwości i odwagi. Nasza manifestacja organizowana jest przez różne środowiska polityczne i społeczne, ale odbywa się ponad podziałami, bez politycznych emblematów" - piszą organizatorzy, którzy wywodzą się z niemieckiego oddziału lewicowej partii "Razem". Protesty mają się również odbyć w Pradze.
Protesty będą również kontynuowane w Polsce. "Dzis o 19:00 musimy byc przed Sadem Najwyzszym! Walczymy do konca" - napisał Ryszard Petru. Ludzie mają również gromadzić się przed sądami w kilkudziesięciu miastach kraju. O godz. 21 w Warszawie odbędzie się łańcuch światła.
O co chodzi w reformie sądownictwa
Ustawa o SN przewiduje m.in. utworzenie trzech nowych Izb SN, zmiany w trybie powoływania sędziów SN, umożliwia też przeniesienie obecnych sędziów SN w stan spoczynku.
Ustawa zawiera przepisy, które wprowadzone zostały w czwartkowych głosowaniach jako poprawki PiS. Jedna z nich wniosła do ustawy m.in. propozycję zgłoszoną przez prezydenta Andrzeja Dudę. Wśród nich jest przepis, że Sejm będzie wybierał sędziów-członków Krajowej Rady Sądownictwa większością 3/5 głosów. Prezydent mówił wcześniej, że bez takiej zmiany (którą wniósł do Sejmu w formie projektu noweli ustawy o KRS) nie podpisze ustawy o SN.
Inny zapis - wprowadzony w czwartek do ustawy - zakłada, iż o tym, kto spośród obecnych sędziów, pozostanie w SN, ostatecznie zdecyduje prezydent, a nie - jak pierwotnie proponowano – minister sprawiedliwości. Zgodnie z uchwaloną ustawą, minister będzie wskazywał sędziów do pozostania w SN. Pozostali sędziowie, których pozostania w stanie czynnym nie zatwierdzi prezydent RP, następnego dnia po wejściu ustawy w życie zostaną przeniesieni w stan spoczynku.
Pięć godzin po przyjęciu ustawy przez Sejm zebrała się senacka komisja praw człowieka, praworządności i petycji. Negatywnie zaopiniowała ona wniosek senatorów PO o odrzucenie całej ustawy oraz zawnioskowała o przyjęcie przepisów przez Senat bez poprawek. Obecnie toczy się w nim dyskusja, którą możesz śledzić z nami na żywo.