To mogło uratować życie maszynistom!
- Z lokomotyw biorących udział w zderzeniu koło Zawiercia udało się odzyskać zapisy z prędkościomierzy; mamy pełen zapis - mówi w "Kontrwywiadzie" RMF FM wiceminister transportu ds. kolejnictwa Andrzej Massel. - Możliwe, iż prowadzący składy dopiero w ostatniej chwili się zorientowali, że są na tym samym torze. Maszyniści mają możliwość ukrycia się do przedziału maszynowego, to często ratuje im życie - tłumaczył.
05.03.2012 | aktual.: 05.03.2012 11:02
- To, co się stało, będziemy wiedzieli dopiero po zakończeniu prac Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych, która się pojawiła na miejscu katastrofy dosłownie po mniej więcej godzinie - powiedział Massel. Prywatnych przypuszczeń gość "Kontrwywiadu" nie chciał ujawniać z uwagi na dobro prowadzonej działalności Komisji Badania Wypadków Kolejowych. - Poza tym ja nie mogę nikogo skrzywdzić - dodał.
- Zawsze wypadki kolejowe są splotem kilku różnych przyczyn. To nie jest tak, że to jest czarno-białe. Jeżeli kilka czynników może się zdarzyć równocześnie, i pójdzie źle, to wtedy dopiero jest szansa, że do takiego zdarzenia może dojść. Nawet na najnowocześniejszych kolejach do takich wypadków dochodzi. A co oznacza, że i technika może zawieść i człowiek może zawieść. Niestety to dotyczy nie tylko transportu kolejowego, również lotniczego - tłumaczył wiceminister transportu ds. kolejnictwa Andrzej Massel.
Na zarzut, że stan techniczny polskiej kolei jest fatalny, Massel powiedział, że w tym przypadku nie można mówić o "starych rzęchach". - Wypadek miał miejsce na linii zmodernizowanej, nowoczesnej, mało tego pojazdy, które brały udział w zdarzeniu - z jednej strony lokomotywa EP 09 przewoźnika PKP Intercity zbudowana w połowie lat 90. W 2009 przeszła modernizację, ostatni przegląd miała 1 marca bieżącego roku - mówił gość "Kontrwywiadu".
Zapewnił, że udało się z obu lokomotyw wyjąć materiały z szybkościomierzy rejestrujących i pozwolą one na to, by ustalić, jaka była faktyczna prędkość pociągów w momencie katastrofy. Przyznał też, że to, że maszyniści tych pociągów zginęli, może świadczyć, że oni zdali sobie sprawę na kilka sekund przed uderzeniem.
Massel opowiadał też o procedurze ucieczki maszynisty do przedziału maszynowego. - Ta procedura ucieczki bardzo często ratuje im życie. Przy bardzo wielu poważnych katastrofach maszyniści przeżywali. Tutaj akurat tak się nie stało, ale też skutki tego zdarzenia były ponadprzeciętne. Widziałem już kilka katastrof kolejowych, ale na taką skalę jeszcze nie. To jest naprawdę coś przerażającego - dodał.