To miała być podróż marzeń. Panna młoda zmarła w dniu ślubu
Do dramatu doszło na Karaibach, gdzie para z Londynu miała wziąć ślub. Przyszła panna młoda zmarła nagle, w dzień uroczystości. Poszła spać i już się nie obudziła.
Tragedia rozegrała się 7 grudnia ubiegłego roku. 33-letnia Nadia Joseph-Gosine miała spełnić swoje największe marzenie - wziąć bajkowy ślub na karaibskiej plaży. Razem z narzeczonym Devonem Gosine i 10-letnim synkiem Emarim od kilku tygodni byli już na Karaibach. Punktem kulminacyjnym wycieczki miał być ślub zakochanej pary. Wymarzona podróż skończyła się jednak tragicznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Słoń zaczął taranować furgonetkę. Przerażające nagranie ze Sri Lanki
W przeddzień ślubu para nie spała do późna. Długo rozmawiali z przyjaciółmi, przyjmowali życzenia i gratulacje. Potem Nadia miała mieć problemy ze snem, ale wszystko zostało przypisane przedślubnym nerwom. Około 2 rano Devon obudził się i pocałował swoją przyszłą żonę w policzek. Robił to wcześniej dziesiątki razy, aby ją obudzić. 33-latka jednak nie zareagowała.
Dramat w dniu ślubu. Nadia zmarła nagle
Gosine zadzwonił po pogotowie. Ratownicy przez 45 minut próbowali przywrócić funkcje życiowe kobiety, niestety bezskutecznie. Jak okazało się później, 33-latka cierpiała na chorobę wątroby. Ta zabiła ją po cichu, ani ona ani rodzina nie wiedzieli, że jest chora.
- Zrobiłaby wszystko dla innych, była bardzo pracowita. Zawsze była szczęśliwa. Cokolwiek przeżywała, zawsze była szczęśliwa. Była miłością mojego życia i na zawsze pozostanie jego częścią - powiedział portalowi MyLondon narzeczony Nadii.
Rodzina zbiera teraz fundusze na kremację ciała i powrót do kraju. Kobieta zrezygnowała z ubezpieczenia na życie zaledwie trzy miesiące przed śmiercią i nie miała ubezpieczenia podróżnego. Devon opiekuje się synem Nadii. Nie wiadomo, gdzie jest biologiczny ojciec chłopca. Mężczyzna jest gotowy zaopiekować się Emarim, gdy wróci do Londynu.
źródło: The Sun, MyLondon