To koniec przyjaźni z USA?
Wszystko wskazuje na to, że o tarczy antyrakietowej w Polsce możemy zapomnieć. Cieszyć się, czy płakać? Zdania posłów w tej sprawie są podzielone.
17.09.2009 | aktual.: 06.10.2009 14:13
- Nic złego się nie stało – uważa Eugeniusz Kłopotek z PSL. Jak mówi, nigdy nie był zwolennikiem rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w Polsce, bo tarcza tylko w niewielkim stopniu mogła zwiększyć nasze bezpieczeństwo.
Kłopotek nie jest zmartwiony decyzją Baracka Obamy, zwłaszcza, że jak mówi „cały czas w stosunkach z Amerykanami mamy do czynienia z wyraźną asymetrią i oni nie kwapią się, żeby ją zmniejszyć”.
Również w opinii Janusza Zemkego z SLD z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski, decyzja nie ma dużego znaczenia. - Ten system ma przede wszystkim chronić wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, choć nam próbowano wmówić, że służy Polsce – podkreśla.
Zdaniem polityka SLD decyzja to kolejny dowód na osłabienie relacji amerykańsko-polskich, co wyraźnie widać było m.in. podczas uroczystości 1 września. Priorytetem USA w tej chwili są dobre stosunki z Rosją.
Jak mówi Zemke, dużym błędem Donalda Tuska i jego ekipy było podpisywanie umów z odchodzącą administracją George’a Busha. - Rząd wówczas lansował tezę, że przychodzący do władzy demokraci nie zmienią priorytetów, ale przecież nie po to kandydowali, żeby kontynuować politykę Busha. Szybko okazało się, że nowa administracja ma nową strategię, w której nie ma miejsca na tarczę antyrakietową – mówi Wirtualnej Polsce polityk.
W opinii Zbigniewa Wassermanna z PiS tarcza mogła w realny sposób wzmocnić nasz sojusz z Amerykanami, być gwarancją jego trwałości. Zaniechanie jej budowy w Polsce wcale jednak nie oznacza, że ten sojusz został zerwany. Poseł nie kryje rozczarowania, że rząd – jak twierdzi - nie zrobił wszystkiego, co można było zrobić, żeby dopiąć sprawę za poprzedniej administracji.
- Platforma spowolniła sprawę domknięcia tej umowy, nie było aktywności w kontynuowani rozmów, odwołany został polski negocjator – wymienia poseł.
- Poczekajmy na ostateczną decyzję Amerykanów, nie róbmy z tego dramatu politycznego. Nie jest wykluczone, że Amerykanie zaproponują nam satysfakcjonującą alternatywę, bądź przedstawią ważne powody, dla których tej tarczy nie będzie – mówi w rozmowie z WP Wassermann.
- Nie znamy szczegółów relacji amerykańsko-rosyjskich, może się okazać, że w zamian za zaniechanie tarczy, Amerykanie otrzymali bardzo poważne gwarancje pozwalające utrzymać pokój na świecie. Wówczas trzeba by przed tym pochylić czoło, zwłaszcza, że płacimy cenę za to, że tego pokoju nie ma, np. w walce z terroryzmem. Jeśli by się okazało, że Amerykanom udało się uzyskać bardzo mocne poparcie Rosjan, to być może nasi żołnierze nie musieliby ginąc w Afganistanie – zastanawia się polityk PiS.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska