"To jest skandal, żeby człowiek na etacie, nie miał co do garnka włożyć"



"To jest skandal, żeby człowiek na etacie, nie miał co do garnka włożyć"

22.09.2011 | aktual.: 22.09.2011 19:25

W porównaniu do ubiegłego roku, przeciętne płace wzrosły. Ale mimo wzrostu płac, wiele osób pracujących na etatach ledwo wiąże koniec z końcem. W innych państwach europejskich stała praca jednak oznacza życie na poziomie. W Polsce bardzo często na podobnym poziomie żyją ... pracujący i bezrobotni.

Najwięcej umów czasowych. Polska numerem jeden

Szefowie nie tylko mało płacą, ale też zatrudniają na niekorzystnych warunkach. Pod koniec 2009 roku zatrudnienie na umowę na czas określony było w Polsce najwyższe w Europie – wynosiło 27%! Dodajmy, że średnia unijna wynosiła wówczas niecałe 14%.

Okazuje się też, że między styczniem 2009 r. a styczniem 2010 r. pensje w firmach spadły o blisko 3% i były jednymi z najniższych w Europie. Szokujące jest też to, że w ostatnich latach, 11% Polaków (według unijnej instytucji statystycznej - Eurostat) pracujących na cały etat żyło poniżej granicy ubóstwa. Większy odsetek ubogich pracowników w UE odnotowano w Grecji i Rumunii.

Poważna, stała praca - głodowa pensja

Taki stan rzeczy potwierdza wielu specjalistów i sami pracownicy. Chociaż zarobki wzrastają, wzrastają też koszty życia. Ktoś, kto pracuje nawet na dobrych warunkach (ma etat i umowę na czas nieokreślony), może ledwo wiązać koniec z końcem.

Przykładem jest Renata Gromadzka, nauczycielka z Gdańska, która zarabia 1,8 tys., sama wychowuje 2 dzieci. Twierdzi, że jest jej bardzo ciężko. Dorabia udzielając korepetycji. Gdy szła na studia, była pewna, że będzie miała stabilny fach i będzie poważana. Nie spodziewała się wielkich zarobków, ale nie myślała też, że będzie musiała co miesiąc pożyczać pieniądze od swej schorowanej matki.

- To jest skandal, żeby człowiek na etacie, w publicznej placówce zarabiał grosze i nie miał co do garnka włożyć. Tak się ułożyło, że mój mąż mnie zostawił, nie wiem gdzie jest, nie płaci alimentów – tłumaczy.

Nie pracują, chociaż mogliby

Szacuje się, że nawet połowa bezrobotnych nie szuka pracy w ogóle. Rejestracja w Urzędzie Pracy jest dla nich sposobem na pozyskanie ubezpieczenia zdrowotnego. Ich „pracą” staje się egzekwowanie od instytucji i urzędów wszelkich związanych z tym świadczeń oraz korzyści.

Z badań przeprowadzonych przez CBOS w maju zeszłego roku wynika, że osoby bezrobotne zdecydowanie najczęściej (69% wskazań) pozostają na utrzymaniu rodziny.

- Mam taki skrajny przypadek w najbliższej rodzinie. To ojciec sześciorga dzieci, którego gromadkę utrzymują dziadkowie, bo dla niego nie ma odpowiednio godnej pracy. Za to wyspecjalizował się w pobieraniu wszelkich zasiłków oraz uprzykrzaniu życia urzędom i szkołom – mówi Karol z Olsztyna. Praca zarobkowa jest głównym źródłem dochodów dla ponad jednej czwartej bezrobotnych – są to przeważnie zajęcia dorywcze (26%). Z niezarobkowych źródeł utrzymania bezrobotni wskazują – poza pomocą członków rodziny – świadczenia opieki społecznej, instytucji charytatywnych lub Kościoła (14%), zasiłek dla bezrobotnych (12%) oraz własne oszczędności (10%).

Internauta Adam opisuje:

- Moja sąsiadka wyciąga miesięcznie ze wszystkich organizacji nawet do 1500 zł plus dorabia jako niania 800 zł i żyje. A ja haruję za 1000 zł i nawet nie mam rodzinnego.

Inny uczestnik forum portalu poświęconym poszukiwaniom pracy relacjonuje: - Osobiście znam ludzi, którzy są na bezrobociu (mają zapewnione wszystkie świadczenia socjalne), a wyjeżdżają do pracy w Polskę lub za granicę, nie płacąc podatków ani ZUS-u.

Wiele osób bezrobotnych mówi wprost: praca się nie opłaca, a lepszym sposobem na życie jest korzystanie ze świadczeń pomocowych.

(toy, Epe)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)