To jednak gestapo mordowało w Jedwabnem?
Ważnym świadkiem, którego zeznania Instytut Pamięci Narodowej ma
niedługo ujawnić jako istotne dla śledztwa w sprawie mordu Żydów w
Jedwabnem w 1941 roku, jest ówczesny dowódca komanda gestapo z
Ciechanowa Herman Schaper - podało w czwartek źródło w IPN.
18.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Taką sugestię przedstawił wcześniej w czwartek białostocki Kurier Poranny.
IPN odmawia komentarza do nieoficjalnych informacji dziennikarzy na ten temat, ale żadne ze źródeł w Instytucie nie chciało w czwartek jednoznacznie temu zaprzeczyć.
Schaper został przesłuchany w ubiegły czwartek w Niemczech. Według komunikatu IPN, przyznał, że w latem 1941 roku dowodził komandem gestapo, które działało na terenie województwa łomżyńskiego.
Na zadane w czasie przesłuchania pytanie dotyczące mordów Żydów w pobliżu Łomży, odpowiedział, że dochodziło do dzikich akcji tubylczej ludności i jakichś oddziałów. Zastrzegł, że nie wie jakie to były oddziały.
Historycy interesujący się sprawą Jedwabnego mówią anonimowo, że jeżeli rzeczywiście udało się przesłuchać Schapera, to bez względu na to, co jest w jego zeznaniach, już sam fakt dotarcia do niego jest sukcesem IPN.
Według nieoficjalnych informacji ze źródeł w Instytucie, zeznania tego "ważnego świadka" nie odbiegają od dotychczasowych, głównych ustaleń śledztwa. Komunikat w tej sprawie Instytut wyda najwcześniej w przyszłym tygodniu.
O przesłuchaniu takiego świadka mówił we wtorek prezes IPN Leon Kieres. Nie chciał podać szczegółów, odsyłając do komunikatu, który Instytut ma wydać w ciągu kilku dni.
Prowadzący postępowanie w sprawie mordu w Jedwabnem prokurator IPN w Białymstoku Radosław Ignatiew, odmówił w czwartek jakichkolwiek wypowiedzi na ten temat, powołując się na polecenie służbowe w tej sprawie. Dodał jedynie, że wciąż przygotowuje komunikat o przesłuchaniu tego świadka.
Nazwisko, obecnie 90-letniego, Schapera pojawiło się w sprawie Jedwabnego po kwerendzie w niemieckich archiwach, dokonanej przez doc. Edmunda Dmitrowa, wówczas szefa pionu edukacyjnego oddziału IPN w Białymstoku.
Z ustaleń Dmitrowa wynika, że w Łomżyńskiem latem 1941 r. działało, nie występujące w znanych dotychczas dokumentach komando, złożone z gestapowców z Ciechanowa pod dowództwem SS - obersturmfuehrera Schapera, a nie - jak wcześniej zakładano - tzw. komando "Bialystok" Wolfganga Birknera (działało ono raczej na Białostocczyźnie)
.
W latach 60. centrala ścigania zbrodni nazistowskich w Ludwigsburgu z dużym prawdopodobieństwem przyjęła, że mordu w Jedwabnem dokonało specjalne komando Gestapo z Ciechanowa pod dowództwem Hermana Schapera.
Niemiecka prokuratura uznała jednak, że materiał tej centrali nie wystarczy do wszczęcia postępowania karnego wobec Schapera i umorzyła śledztwo.
Po wojnie Schaper ukrywał się do 1953 r. pod nazwiskiem Karl Bieliński (znał język polski). Przesłuchany przez centralę w Ludwigsburgu odrzucił zarzuty. W końcowym raporcie z marca 1964 r. centrala uznała, że Schaper był dowódcą komanda, które zamordowało Żydów w Radziłowie i Tykocinie.
Jak mówił po zapoznaniu się z tymi archiwaliami Dmitrów, z dużym prawdopodobieństwem przyjęto też wtedy, że to komando wzięło udział w wymordowaniu Żydów w Jedwabnem, Rutkach, Zambrowie, Łomży i Wiźnie. (an, and)