To doprowadziło do zamachów 11/09? CIA ma problem
CIA mogło powstrzymać zamach z 11 września 2001 - twierdzi Richard Clarke. Ten były doradca prezydentów USA ds. zwalczania terroryzmu przedstawił nową teorię na temat zamachów z 11 września. Jego zdaniem, kierownictwo Centralnej Agencji Wywiadowczej doskonale wiedziało o dwóch zamachowcach, którzy przebywali na terytorium Stanów Zjednoczonych tuż przed atakiem na World Trade Center. Clarke twierdzi, że wywiad chciał ich zwerbować i dlatego informacje CIA nie zostały przekazane dalej.
12.08.2011 | aktual.: 09.09.2011 20:04
Richard Clarke, który doradzał Billowi Clintontonowi i George'owi Bushowi, był jednym z najlepiej poinformowanych ludzi w Waszyngtonie. Do niego trafiały wszystkie informacje wywiadowcze na temat zagrożenia terrorystycznego USA. W 10. rocznicę zamachów na WTC i Pentagon postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami.
Zobacz również galerię zdjęć z zamachów 11 września!
Szef CIA zataił informację?
W wywiadzie radiowym, który dziennikarze portalu "The Daily Beast" otrzymali od producentów dokumentu nt. zamachu, Clarke powiedział m.in., że George Tenet - były szef CIA - oraz jego dwaj zastępcy zostali poinformowani o tym, że dwóch terrorystów z Al-Kaidy przyjechało do USA. Co więcej, to oni mieli zadecydować, by nie przekazywać tej informacji dalej do FBI i gabinetu prezydenta.
Tenet zaprzeczał do tej pory, iż miał jakąkolwiek wiedzę na ten temat. Choć śledztwo przed komisją Kongresu ds. zbadania okoliczności zamachów z 11 września wykazało, że niżsi rangą pracownicy CIA wiedzieli, iż dwaj saudyjscy terroryści, Nawaf al-Hazmi i Chalid al-Mihdhar, przebywają na terytorium USA. Oficerowie CIA przyznali, że poważnym błędem było opóźnienie w obiegu tej informacji. Nie znaleziono jednak dowodów na to, że ktoś z agencji działał umyślnie. Komisja uznała w ostatecznym raporcie, iż "wydaje się, że nikt z wyższej kadry FBI i CIA nie został o tym powiadomiony".
Wypowiedzi Clarke'a mogą "na nowo napisać historię zamachów 11/09" - twierdzi opiniotwórczy portal.
- Myślałem o tym wiele - mówi Clarke, w wywiadzie, który ukaże się krótko przed 10. rocznicą zamachów. - Na wysokim szczeblu w CIA zapadła decyzja, by nie dzielić się tą informacją - uważa. Jego zdaniem osobą, która o tym zadecydowała, był ówczesny szef CIA - George Tenet.
Tenet, z najbliższymi współpracownikami, swoim zastępcą Coferem Blackiem i Richardem Blee, wydali oświadczenie, w którym wypierają się odpowiedzialności. "Richard Clarke był świetnym pracownikiem służby publicznej, który przez wiele lat służył swemu krajowi, jednak jego ostatnie komentarze co do wydarzeń poprzedzających 11 września są nierozważne i bardzo złe" - czytamy w piśmie. "Clarke wychodzi z założenia, że ważne informacje na temat podróży przyszłych porywaczy do USA zostały przed nim umyślnie zatajone na początku 2000 roku. Nie zostały" - dodaje były szef CIA ze współpracownikami.
"Znaleźlibyśmy tych dupków"
Clarke przyznaje, że nie ma dowodów, iż tak właśnie było. Dodaje jednak: "Do dziś, jest to dla mnie nie wyobrażalne, dlaczego wtedy, gdy znałem wszystkie szczegóły dotyczące zagrożenia terroryzmem, dyrektor (CIA - red.) mi tego nie powiedział, szef centrum przeciwterrorystycznego też mi tego nie powiedział. (...) Mówili nam wszystko - za wyjątkiem tego".
Clarke, który obecnie jest niezależnym doradcą ds. bezpieczeństwa i autorem kilku bestsellerów, twierdzi, że gdyby tylko wiedział o miejscu przebywania Hazmi i Mihdhara, kazałby ich aresztować. - Znaleźlibyśmy tych dupków. Choćby tydzień przed (zamachami - red.), nie mam co do tego wątpliwości - podkreśla.
Choć były pracownik administracji Clintona i Busha wspominał już wcześniej o tym, że CIA wiedziało o przyjeździe terrorystów do USA, nigdy nie wskazał bezpośrednio, kto odpowiada za zatajenie informacji.