PolskaTo dlatego rodzice Szymona ukrywali jego śmierć?

To dlatego rodzice Szymona ukrywali jego śmierć?

Matka Szymona z Będzina już po jego śmierci pobierała za niego zasiłek. To pierwsze ustalenia urzędników, którzy przeprowadzają kontrolę w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Będzinie - podaje TVN24.

To dlatego rodzice Szymona ukrywali jego śmierć?
Źródło zdjęć: © PAP | Andrzej Grygiel

26.06.2012 | aktual.: 26.06.2012 19:52

Przy okazji kontroli w MOPS w Będzinie na jaw wyszło wiele innych nieprawidłowości. Agnieszka Siemińska, rzecznik urzędu miasta w Będzinie, powiedziała w TVN24, że dotyczyły "wielu aspektów działalności i funkcjonowania Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Niektóre z nich "mogą mieć coś wspólnego z tą sprawą".

Okazało się, że już po śmierci chłopca Beata Ch. pobierała zasiłek na trójkę swoich dzieci - dwie córki i Szymona. Z dokumentacji wynika, że od 2007 roku Beata Ch. pobierała świadczenia na każde z dzieci, a od 2009 roku, po narodzinach najmłodszej córki, zasiłek z tytułu wielodzietności (przysługuje on rodzinom z co najmniej trójką dzieci). Zasiłek został wstrzymany dopiero 15 czerwca tego roku, po ujawnieniu informacji o śmierci Szymona.

Nieprawidłowości związanych z rodziną było więcej. Kontrola ujawniła także, że gdy kobieta zgłosiła się do MOPS-u po zasiłek na dzieci, nie ujawniła, że ma także potomstwo z poprzedniego związku (całe jest w domu dziecka). Powiedziała tylko o dwóch córkach i synu Szymonie. Informacje składane we wniosku nie są weryfikowane przez urzędników. Nie mają obowiązku odwiedzenia rodziny na miejscu w mieszkaniu.

Urzędnicza wizyta z wywiadem środowiskowym była konieczna przy przyznawaniu zasiłku celowego na dożywianie dzieci. Rodzina dwukrotnie złożyła taki wniosek i urzędnicy - jak wynika z dokumentów - dwukrotnie odwiedzali mieszkanie: w 2008 i 2009 roku. Nie zauważyli nic niepokojącego - dzieci były zdrowe i zadbane, a mieszkanie schludne. Także sąsiedzi nie zgłaszali żadnych nieprawidłowości.

Kolejny raz MOPS zainteresował się tą rodziną w listopadzie 2010 r., czyli już po śmierci Szymona. Do ośrodka dotarło wtedy pismo z przychodni z pytaniem, czy rodzina nie zmieniła miejsca zamieszkania, ponieważ dzieci nie były poddawane obowiązkowym szczepieniom ochronnym. W sierpniu 2011 r. chłopczyk został zaszczepiony, ale dziś już wiadomo, że nie był to Szymon. Według mediów matka Szymka mogła policjantom i pomocy społecznej pokazywać syna swej dorosłej córki, twierdząc, że to jej własny syn.

Jak powiedziała Siemińska, największe wątpliwości kontrolujących wzbudziła korespondencja, która była prowadzona pomiędzy MOPS a niepublicznym zakładem opieki zdrowotnej, podpisana przez ówczesną dyrektor Ośrodka. - Podano w niej, że sytuacja bytowa rodziny - zdrowotna i materialna - nie jest znana, co jest nieprawdą, bo w 2008 i w 2009 r. przeprowadzano tam wywiady środowiskowe. Po drugie - że rodzina nie figuruje w rejestrze świadczeniobiorców, co też jest nieprawdą - powiedziała w pani rzecznik w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Siemińska wyjaśniła, że poprzednia dyrektorka MOPS została zwolniona dyscyplinarnie po przeprowadzonej w maju 2011 r. kontroli, która wykazała wiele nieprawidłowości m.in. w zakresie działalności merytorycznej MOPS, a także w zakresie finansów, zamówień publicznych, ewidencji czasu pracy i bhp.

Jak powiedziała, MOPS w tej sprawie zamierza powiadomić prokuraturę i przekazać jej raport z kontroli.

Dwa tygodnie temu anonimowy telefon do będzińskiego MOPS okazał się przełomem w sprawie. Osoba przedstawiająca się jako sąsiadka poinformowała, że od dawna nie widziała jednego z dzieci sąsiadów. O sprawie została powiadomiona policja. Domniemaną matkę chłopca Beatę Ch. i jej konkubenta Jarosława R. zatrzymano w sobotę.

Prokuratura zarzuciła kobiecie zabójstwo, a jej partnerowi nieudzielenie pomocy dziecku, które znajdowało się w położeniu zagrażającym życiu, w połączeniu z nieumyślnym doprowadzeniem do śmierci. Za czyn, który zarzucono kobiecie, grozi kara do 25 lat więzienia lub dożywocie. Mężczyźnie grozi kara do 5 lat więzienia. Oboje zostali aresztowani.

Zwłoki dziecka 19 marca 2010 roku w stawie na obrzeżach Cieszyna zauważyli dwaj przechodzący w pobliżu chłopcy. Ciało leżało tam kilka dni. Przyczyną śmierci był uraz jamy brzusznej. Pod koniec kwietnia chłopiec został pochowany w Cieszynie.

Pod koniec kwietnia bieżącego roku bielska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie śmierci chłopca o nieznanej tożsamości. Nie wykryto sprawców przestępstwa. Obecnie zostało automatycznie wznowione.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (537)