"To, co robi pani ministra jest groteską"
Być ministrą, premierą czy też posełką? Oto dylemat. "Bokserka" Iwona Guzowska (PO) owszem, przyjaźni się z innymi "bokserkami", ale trzyma je w szafie. "Wiceprezesa" Beata Szydło (PiS) uważa, że "ministra" jest sformułowaniem kuriozalnym. "Ministrą" nie chciałaby również być Beata Małecka-Libera (PO), woli być "posełką". "Pani poseł" preferuje Jadwiga Wiśniewska (PiS), której jest przykro, że w sytuacji, kiedy jest tak mało kobiet w polityce, Joanna Mucha robi ze swojej funkcji groteskę. Natomiast Annie Grodzkiej (RP) podoba się zarówno "ministra", jak i "marszałkini", i namawia by poddać się procesowi kształtowania języka na potrzeby równouprawnienia kobiet.
Reporter: Dominika Leonowicz, Zdjęcia: Tomek Górski