"To ciężki grzech". Ksiądz zbulwersowany językiem partyjnym PiS

Ksiądz Stanisław Walczak, który zasłynął z używania ostrego języka w mediach wprost skrytykował słowa Beaty Szydło, które padły podczas uroczystości w byłym obozie koncentracyjnym. "Język partyjny często prowadzi do objawienia tego, co człowiek nosi w sercu" - stwierdził duchowny.

"To ciężki grzech". Ksiądz zbulwersowany językiem partyjnym PiS
Źródło zdjęć: © PAP
Klaudia Stabach

Ksiądz przedstawił kilka faktów ze swojej młodości, które miały wpływ na jego aktualny stosunek do Auschwitz. "Urodziłem się 38 kilometrów od byłego obozu zagłady w Auschwitz. Mój, nieżyjący już ojciec, tuż przed wybuchem II Wojny Światowej został, w wyniku mobilizacji, powołany jako podoficer do wojska polskiego. Stawił się koszarach w Oświęcimiu. Po powrocie z kampanii wrześniowej wraz z innym Ślązakami, organizował ruch oporu".

Teren byłego obozu koncentracyjnego, to według niego miejsce zadumy, modlitwy i okrutnych wspomnień. "Miejsce przeklęte i święte zarazem. Tam trzeba milczeć, tam trzeba wylewać łzy i ostrzegać świat".

Duchownego zbulwersowały słowa wypowiedziane w tym miejscu. "Zbezcześciły pamięć. Żadne tłumaczenia, żadna egzegeza słów Pani Premier tego nie naprawi". Według niego pogarda dla innych ras i kolorów skóry jest grzechem ciężkim.

Z PiS-em łączy go to, że tak samo jak partia rządząca ksiądz Walczak nie chce, aby do Polski trafił jakikolwiek uchodźca. Jednak z zupełnie innego powodu: "Tym ludziom należy się godność i bezpieczeństwo, którego obecny rząd nie jest w stanie uchodźcom zapewnić".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (788)