"To była próba przeprowadzenia zamachu stanu"
Zakończyło się śledztwo wobec uczestników demonstracji 19 grudnia 2010 r. - poinformowało białoruskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Jak podaje TV Biełsat, ministerstwo stwierdziło, że celem demonstracji było przeprowadzenie zamachu stanu.
"Otrzymano wyczerpujące dowody na temat prób zmiany konstytucyjnego ustroju Republiki Białoruś. Zostało to wcześniej uzgodnione z przedstawicielami obcych krajów i organizacji zagranicznych. Zasadniczym celem tych prób był zamach stanu" - napisało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w oficjalnym komunikacie.
Obrońca praw człowieka Walancin Stefanowicz podkreśla, że za słowami urzędników nie idą żadne czyny. - Nikt nie został oskarżony z artykułu kodeksu karnego dotyczącego zamachu stanu, ale co najwyżej o wszczynanie lub udział w masowych niepokojach społecznych - powiedział w rozmowie z Biełsatem. Zauważył też, że części oskarżonych zmniejsza się zarzuty - będzie im grozić maksymalnie trzy lata więzienia zamiast 15 lat jak dotychczas.
- Gdyby UE była bardziej stanowcza, moglibyśmy się nawet spodziewać, że władze po prostu wypuszczą niektórych skazanych, dając im wyroki więzienia w zawieszeniu lub grzywny - twierdzi Stefanowicz.
Były prezydent Kirgistanu Kurmanbek Bakijew, który po wypędzeniu z kraju znalazł schronienie na Białorusi, uważa, że 19 grudnia 2010 r. próbowano zrealizować scenariusz, jaki miał miejsce rok temu Kirgistanie, gdy w obliczu ostrych protestów został on zmuszony do opuszczenia kraju.
Bakijew w rozmowie z Interfaxem stwierdził, że wydarzenia w Mińsku były w podobny sposób organizowane i sfinansowane z zewnątrz, tak jak wydarzenia w Kirgistanie. TV Biełsat zauważa, że wcześniej były kirgiski prezydent sugerował, że zamieszki w jego kraju były inspirowane przez Rosję.