To była awaria w prezydenckim TU‑154
Nowe ustalenia w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Zanim rządowy tupolew doleciał do brzozy, była awaria w silnikach. Najpierw w trzecim, a później w pierwszym i drugim. Takie wnioski wysnuli eksperci parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn smoleńskiej tragedii po analizie zapisów polskiej czarnej skrzynki. – Doszło do zatrzymania pracy silników w czasie lotu – twierdzi szef komisji Antoni Macierewicz (65 l.) z PiS.
– Wiele wskazuje na to, że właśnie w silnikach zaczęła się awaria, która ostatecznie doprowadziła do tragedii. Mniej więcej 50 metrów przed przelotem samolotu nad miejscem, w którym miała rosnąć brzoza, rozpoczęły się ponadnormatywne, przekraczające dopuszczalne parametry drgania silnika nr 3. Przeniosły się później na silnik nr 1, a wreszcie na główny, czyli silnik numer 2. W konsekwencji doprowadziło to zapewne do zatrzymania się silników w trakcie lotu. Na pewno ich awaria była jednym z głównych powodów tragedii smoleńskiej – tłumaczy Macierewicz.
Ustalenia takie poczynili eksperci współpracujący z zespołem Macierewicza na podstawie analizy tzw. polskiej czarnej skrzynki – na tym właśnie rejestratorze miały zostać odnotowane nietypowe zapisy, które nie zostały odnotowane na skrzynkach rosyjskiej produkcji. Według Macierewicza, polska skrzynka jako jedyna zapisywała wszystkie zachowania silników tupolewa.
– Została skonstruowana po to, by badać zachowanie silników, ponieważ silniki w TU-154M bardzo często były narażone na ponadnormatywne drgania skutkujące awariami, a nawet katastrofami. Parametry dotyczące pracy silników były w tupolewie odnotowywane wyłącznie przez polską skrzynkę, bez pośrednictwa urządzeń rosyjskich – twierdzi poseł Macierewicz.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Awanse w rządzie zamiast dymisji