"To akcja kancelarii prezydenta przeciw L.Kaczyńskiemu"
Wszelkie informacje na mój temat w publikacjach o ułaskawieniu Adama S. są nieprawdziwe - oświadczył mąż Marty Kaczyńskiej, Marcin Dubieniecki. Zapewnił, że nie był wspólnikiem Adama S., kiedy ten został ułaskawiony, na wniosek Lecha Kaczyńskiego. Dubieniecki uznał też, że w tej sprawie trwa "polowanie" na niego. - Cała ta akcja, którą moim zdaniem niestety podgrzewa kancelaria prezydenta Bronisława Komorowskiego, np. minister Tomasz Nałęcz, ma na celu oczernienie śp. Lecha Kaczyńskiego, szczególnie przed 10 kwietnia - powiedział Hofman.
08.03.2011 | aktual.: 08.03.2011 14:22
Rzecznik PiS Adam Hofman na konferencji prasowej w sejmie stwierdził, że stanowisko Dubienieckiego należy czytać "jako oświadczenie prywatnej osoby".
W poniedziałek szef kancelarii prezydenta Jacek Michałowski zlecił audyt "procedur i trybu przygotowywania projektu decyzji" przez urzędników prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie ułaskawienia przedsiębiorcy Adama S. W ubiegłym tygodniu media poinformowały, że Adam S., z którym - według nich - mąż Marty Kaczyńskiej założył spółkę, został w "trybie nadzwyczajnym" w czerwcu 2009 r. ułaskawiony przez Lecha Kaczyńskiego.
"Odnosząc się do zarzutów kierowanych w sprawie ułaskawienia Adama S. stwierdzić należy, że wszelkie informacje dotyczące w tym zakresie mojej osoby są nieprawdziwe. Z całą stanowczością podkreślam, że nie byłem wspólnikiem Adama S. w zarzucanym mi okresie kiedy otrzymał on prawo łaski. W spółce, w której występowałem reprezentowałem interesy innej osoby na zasadzie zawartej umowy powierniczego nabycia udziałów" - napisał oświadczeniu Dubieniecki.
"Wszystkie te sprawy, które otrzymały taki rozgłos, które powstały z nierzetelnego dziennikarstwa i insynuacji zawartych w tych artykułach, będą musiały być wyjaśnione przez niezawisłe Sądy a osoby i redakcje odpowiedzialne za nie będą musiały ponieść odpowiedzialność prawną" - zapowiedział Dubieniecki.
Jak zaznaczył, "brutalność ataków prasowych i swoistego rodzaju +polowanie+" na niego doprowadziły do sytuacji, w której nie może pozostać obojętny na te informacje.
"Nie może być tak, że poprzez przeinaczanie faktów, podawanie nieprawdziwych informacji, prowadzenie nieuczciwego i nierzetelnego dziennikarstwa, wywołuje się lawinę oszczerstw i naruszeń mojego dobrego imienia oraz imienia moich najbliższych osób" - stwierdził.
Dubieniecki zaznaczył też, że wtorkowe oświadczenie jest "jedynym przejawem" jego "obecności medialnej". "Dalsza korespondencja będzie dopuszczalna w trybie przepisów kodeksu postępowania cywilnego i przepisów kodeksu postępowania karnego" - oznajmił.
Hoffman powtórzył na konferencji, że dla PiS bardzo ostre kryteria dotyczące ułaskawień w czasie kadencji Lecha Kaczyńskiego zostały w sprawie Adama S. dopełnione. Podkreślił też, że w sprawie tej nigdzie nie pojawiało się nazwisko zięcia poprzedniego prezydenta.
- W związku z tym przez nas on nie jest mieszany do sprawy, a cała ta akcja, którą moim zdaniem niestety podgrzewa Kancelaria Prezydenta Bronisława Komorowskiego, np. minister Tomasz Nałęcz, ma na celu oczernienie śp. Lecha Kaczyńskiego, szczególnie przed 10 kwietnia - powiedział Hofman.