Testowanie robotów-poszukiwaczy w gruzach WTC
Na miejscu katastrofy w gruzach World Trade Center w Nowym Jorku Amerykanie testują robota poszukiwawczo-ratowniczego - poinformował w poniedziałek serwis "National Geographic".
17.09.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Trzy roboty eksperymentalne, każdy wielkości pudełka do butów, pomagają szukać ofiar w gruzach zawalonych budynków WTC w Nowym Jorku. Są to roboty z Uniwersytetu Florydy Południowej, przywiezione przez Robin Murphy i jej współpracowników.
Roboty można opuszczać w przestrzenie niedostępne dla ludzi i psów - ratowników. Niektóre z robotów okazały się jednak nie dość precyzyjne, za małe lub zbyt lekkie, by samodzielnie wędrować po ruinach. Niektórymi też zbyt trudno manewrować - wnioskuje Murphy dodając, że pionowe przeszkody na usypisku są nie do przebycia nie tylko dla robotów, ale i dla psów - ratowników.
Najlepiej sprawdzające się w gruzach WTC roboty eksperymentalne wyglądają jak mini-czołgi. Dzięki podobnemu do joysticka urządzeniu kieruje się nimi, "każąc" im wędrować w głąb rumowiska na głębokość 10 m.
Mikrofony robotów mają za zadanie rejestrować głosy ludzkie. Niektóre z robotów mają kamery termiczne, reagujące na ciepło ciała ludzkiego.
Niektóre maszyny mają też kamery rejestrujące kolory inne niż szary - wyróżniające się wśród betonowego pyłu. Wśród gruzów wszystko jest szare. Komputer jest naprawdę dobry w wyszukiwaniu innych kolorów. Szybko i łatwo identyfikuje maleńkie plamki czerwieni - materiału czy krwi - mówi Murphy.
Do tej pory roboty nie znalazły nikogo żywego, prócz części ciał i śladów krwi - przyznaje Murphy, zdając sobie sprawę, że użycie kilku robotów nie ma "większego znaczenia" dla przebiegu akcji ratowniczej. To jak szukanie igły w stogu siana - dodaje. (jd)